K jak
Szaleństwo
„Co kochasz?”. „Walkę.”. Tylko tyle i aż tyle. Jesteś
spokojny, opanowany oraz cierpliwy, z natury, lecz nawet do ciebie przyszedł
On. Przyjąłeś dar wchodząc do labiryntu, jednak jedynie przekroczyłeś próg.
Znalazłeś sposób na to, że być tu i tam. Wchodzi i wychodzisz, kiedy chcesz
drwiąc z jęków błagających o wydostanie się z koszmaru. Mimo tego nie umiesz
dojrzeć, że każda walka coraz ciaśniej oplata cię pajęczyną ciemności, ciągnąc
ku dnie. Jesteś wówczas zbyt pochłonięty, zbyt opętany swoim obłędem by móc
zobaczyć cokolwiek poza pragnieniem krwi i trupów przeciwników. Uwielbiasz
patrzeć jak, tuż przed śmiercią błagają cię o litość, której nigdy nie dostają.
Widzieć cierpienie na ich powykrzywianych twarzach. Czerwoną, życiodajną
substancję tryskającą na prawo i lewo niczym fontanna w parku. Ściekająca z
martwy ciał na piasek, barwiąc go. Ten wspaniały widok nasiąkających ubrań
krwią. Krzyki towarzysz, gdy umiera członek drużyny. Ta ich zaciętość, kiedy
się na ciebie rzucają w akcie zemsty. Śmiejesz się wówczas szaleńczo, bo to
kochasz i tylko to. Wówczas i ty atakujesz ze zdwojoną siłą. Ubóstwiasz świst
ostrzy, dźwięk spotykania się ich. Gładkość, z jaką broń przeszywa ciała wrogów.
Unoszący się w powietrzu zapach krwi. I te skupienie, które musisz uzyskać by
pokonać przeciwnika. Szybkość i siła ataków. Możliwość zalania całej okolicy
wodą. Przemianę w półrekina. Oraz możliwość dobycia swego ukochanego miecza, o
którego dbasz jak o dziecko. Właśnie to, co kochasz spowodowało twoją śmierć.
Zatraciłeś się w walce, niechcący wpadając we własną pułapkę. I taki był twój
koniec. Szósty z Dziesięciu Szaleńców.
I
jak Szaleństwo
„Co ochraniasz?”. „Brata i wioskę.”. Tylko tyle się dla
ciebie liczy. Bezpieczeństwo młodszego brata i dobro Konohy. Piękne i godne
podziwu, ale czy na pewno? Do pewne stopnia tak, lecz ty go przekroczyłeś. Nie
ma nic złego w ochronie brata i miejsca skąd się pochodzi, jednak… Ty robisz
wszystko by to osiągnąć. Zrobiłeś z sobie męczennika, masochistę, który
posłusznie tkwi w bólu, samotności i rozpaczy. Czy to normalne? Nie, bo już
spotkałeś Go, a raczej sam mu wyszedłeś naprzeciwko proszą o wpuszczenie do
labiryntu, czyż nie? A teraz, stoisz tam potulnie, nic nie robiąc. Nie
pozwalasz by zawładną tobą do końca, lecz nie walczysz by uciec. Godzisz się na
taką rzeczywistość, którą sam sobie zafundowałeś. Trwanie w bólu nie jest czymś
normalnym, ludzka natura człowieka pragnie unikać go, lecz ty pragniesz z nim
obcować, powodując tym, że On oplata ciebie nieświadomie cieniutki szalem
powolutku ściągając w dół. Nie przeszkadza ci to, póki brat i wioska będą
bezpieczne. A On, mistrz iluzji zapewnia cię, że tak będzie. Popadasz w obłęd
na własne życzenie, uważają, że jeśli to zrobisz, wszystko będzie dobrze. W
stagnacji, obojętności, braku sprzeciwu, braku chęci wpłynięcia na otoczenie
jest doza szaleństwa, która cię mami. Wmawiając, że to jest coś poprawnego, że
tylko w ten sposób osiągniesz cel, bezpieczeństwo Konohy i brata. Jesteś tak
głęboko w tym, że nie widzisz jak inni pragnę ci pokazać rzeczywistość,
zawrócić póki czas. Lecz on się kończy w momencie, w którym dajesz się zabić
bratu, w imię zapewnienia mu ochronny. W punkcie, w którym szaleństwo wzięło
górę, oślepiając twój zdrowy rozsądek. Siódmy z Dziesięciu Szaleńców.
K
jak Szaleństwo
„Czym jest miłość?”. „Dla mnie wszystkim”. Kobieta, która
poza nią nie ma już nic. Toteż oddała się temu uczuciu do reszty, pozwalając by
nią zawładnęło. Pragnęła tylko szczęścia ukochanego. Powoli, powolutku spadając
w przygotowany specjalnie dla niej całun mroku. Gdy go sięgnęła piękno miłości
zanikło, pozostawiając jedynie dziwne uczucia, które powodowało pragnienie
wybranego każdą cząstką ciała i duszy. Niezaspokojone i wieczne chcenie, dla
którego wybiłoby się całe wioski i kraje. Cud kochania przestał dawno być czymś
szlachetnym, przeradzając się w czystą zachłanność tak naganną. Kobieta niczym
cień była wszędzie tam gdzie ukochany, przyjmując jego zdanie za swoje, bez
cienia sprzeciwu. Wykonywała każde polecenie by tylko móc by przy nim, z nim.
Haniebne pragnienie, obłąkańcze, prowadzące do spotkanie, do tego, który wieki
dla takich osób będzie czekał, cierpliwie ze spokojem. A na wstępie podaruje ci
to, czego pragniesz, wszystko to ma, da ci, co będziesz chcieć, bylebyś w
zamian zwiedziła zakazany ogród. Labirynt, który nie pozwoli ci się już
wydostać. Zagubisz się w nim, zatracając w swoim obłędzie. Mówią, że od miłości
do nienawiści jeden krok, ale to nie prawda, owe uczucie dzieli te
kilkadziesiąt centymetrów jedynie szaleństwa. Niebieskowłosa nie zdaje sobie z
tego sprawy i nie chce. Dla niej nie ma już ratunku, za bardzo zaplątała się w
pajęczynę obłudy, obwiązując się jeszcze pięknym szalem ciemności. A On śmieje się
popijając wino, oglądając z pałacowego tarasu swoje kolekcje, które z ufnością
krążą po błędnym labiryncie. Kolejna osoba potwierdzająca Jego nieistnienie.
Kobieta nieświadoma prawdy dalej pragnęła tylko bycia z
ukochanym, do tego stopnia, że poszła walczyć z dużo silniejszym od siebie
przeciwnikiem, który zagrażał temu wybranemu. Zginęła ufnie wierząc, że
mężczyzna, którego darzyła tą naganną miłością odwzajemnia uczucia. Ósmy z
Dziesięciu Szaleńców.
P
jak Szaleństwo
„Czego pragniesz?”. „Pokoju.”. Ambicje mężczyzny są bardzo szlachetne. Któżby
nie pragnął pokoju? Lecz droga, jaką on wybrałby uzyskać ten piękny cel nie
jest już tak wspaniała, bratobójcza wojna. Tylko w niej widzi możliwości
pokazania światu, czym jest ból. Wychodząc z prostego założenia, że w końcu,
jeśli dziecko dowie się, że wrzątek parzy, to nie będzie więcej go dotykało.
Lecz czy pogrążenie Ziemi w cierpieniu, nauczy ją unikać go? Mężczyzna nie
zastanawiał się nad tym, gdyż już w młodym wieku udał się na spotkanie z Nim. A
On jak to miał w zwyczaju, pokazał mu zakazany ogród, zapewniając, że to
właśnie w nim jest to, czego szuka. Młodzieniec ufnie zabrał się za badanie
labiryntu nie wiedząc, że powrotu nie będzie. Nie zdając sobie sprawy z Jego
iluzjonistycznej mocy, trwał święcie przekonany o słuszności swojego
postępowania. A w rzeczywistości, stałą się jedynie kolejnym obiektem do
kolekcji, nawet niezbyt wyróżniającym się od reszty, bo ilu to już było „bogów”
tego świata? Jak reszta szybował do miejsca skąd wypełzała ciemność, do
praojczyzny mroku, otulając ciało czarnym całunem, dzięki któremu przywitają go
tam jak swego.
Nikt się nie spodziewał znaleźć Go w czymś takim jak
dążenie do świetlanego celu, a jednak… On tkwi we wszystkim, nawet tu, a
zwłaszcza tam, gdzie się Go nie spodziewamy.
Mężczyzna tak zatracił się w zdobyciu swego celu, że
bratobójcza walka wydawał mu się czymś odpowiednim. Szaleńcze dążenie do
wyznaczonego celu, za wszelką możliwą cenę, nawet za wywołanie makabrycznej
wojny. Pragnienie dania światu pokoju, stania się dla niego bogiem. „Kim
jesteś?”. „Jestem bogiem.”. Nie tak
odpowiadasz? Teraz to już nie wiesz,
czego pragniesz. Twój cel rozmył się, w twym obłędzie. Pokój czy jestestwo na
poziomie boga? Co za różnica? Darzysz do wyznaczonego zdania, a obecnie jest
nim wojna. Czy ona nadal ma podłoże wartościowe? Sam nie wiesz i nie chcesz
wiedzieć, bo czy to coś zmieni? Nie. Nie ma ucieczki z labiryntu. Przekonałeś
się o tym, ginąc w szaleńczej próbie wytłumaczenia innym, czym jest twój pokój.
Dziewiąty z Dziesięciu Szaleńców.
T
jak Szaleństwo
Bóg nadchodzącej rzeczywistości — oto ja. Pora wam
przestawić moją historię. Jesteście na nią gotowi? Gotowi zmierzyć się z
bogiem? Gotowi spojrzeć czystemu szaleństwu, które zamieszkało we mnie? Gotowi
na spotkanie z Nim… Twarzą, w twarz. Jeśli tak, to zapraszam. Pokaże wam, mnie
. . . Ostatni z Dziesięciu Szaleńców.
Krótkie
wyjaśnienie. Jeśli zaimki osobowe są napisane z dużej litery np. On, Jego to
znaczy, że pisałam o spersonifikowanym Szaleństwie. Zadaje sobie sprawę, że
słowo „szaleństwo” jest rodzaju nijakiego, aczkolwiek wówczas byłoby mi trudno
pisać ono, toteż pozwoliłam sobie wpisać rodzaj męski. I pierwsze litery
nagłówków [te napisane inną czcionka] to pierwsze litery imion osób, o których
pisałam. I przepraszam za niedokończenie historii Tobiego, a nawet za
nienapisanie jej. Lecz wydaje mi się, że lepiej tutaj wygląda takie otwarte
zakończenie. Nawiązujące do mangi/anime gdzie też jego postać nie jest jeszcze
w pełni ukazana. A tak każdy według własnego uznania może dokończyć ją, ukazują
Tobiego kiego jakiego go widzi, czy chce wiedzieć.
Przy okazji wybaczcie, że zmieniłam niektórym śmierć, lecz potrzebowałam uczynić taki zabieg, by sens oneshota został zachowany. Toteż w niektórych przypadkach wyolbrzymiłam te szaleństwa.
Hej no witam ^^"
OdpowiedzUsuńStrasznie przepraszam za nieobecność, ale mój ukochany braciszek przywłaszczył sobie mojego kompa, bo swój spieprzył =.= Fajnie nie? =.=
No więc tak. Cały one-shot "Akatsuki jak szaleństwo"
Przedstawienie każdego z Akatsuki z osobna to ciekawy pomysł, jeszcze się z takim nie spotkałam.
Rozumiem, że według Ciebie, częścią każdego z członków jest szaleństwo. Po części się z tym zgadzam. Ale Akatsuki tak właściwie jest podzielone. Składa się z osób, którymi kieruje tylko szaleństwo, ale są też takie, które prawa ninja i świat shinobi doprowadził do szaleństwa.
Pozdrawiam i wenyy :*
Druga część one-shota spodobała mi się równie mocno, jak pierwsza :) Tutaj najbardziej urzekła mnie historia Itachi'ego. Jest on moim ulubionym bohaterem "Naruto", dlatego jego losy były dla mnie najważniejsze. W jego przypadku zgadzam się z Natsuhi - Itachi był dla mnie jednym z tych, których świat ninja i dobro wioski doprowadziło do szaleństwa, a nie sam się mu poddał. Może, gdyby jego losy potoczyły się inaczej w mandze/anime, szaleństwo nigdy by go nie pochłonęło. Także spodobał mi się fragment, który poświęciłaś Konan. Ukazałaś tam destrukcyjną formę miłości i że w bardzo prosty sposób potrafi ona doprowadzić człowieka do szaleństwa.
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny, czasu na pisanie i pozdrawiam gorąco :)
Dość długo się nie odzywałam, więc chce to naprawić. Chciałabym by z pod mojej klawiatury wypłynął potok słów. Mam nadzieję, że tak będzie xD Zacznę może od całości one shota " Akatsuki jak szaleństwo". Sposób i światło w jakim przedstawiłaś każdego członka tejże organizacji jest jedynym w swoim rodzaju. Reprezentujesz, moim zdaniem, naprawdę wysoki poziom. Tekst jest fenomenalny i ma w sobie to "coś". Ogromnie mi się spodobało jego wykonanie i forma. Po notce wnioskuje, że z pośród wszystkich bohaterów świata "Naruto" to Akatsuki zajęło szczególne miejsce w twojej wyobraźni. Życzę Ci jeszcze więcej podobnych one shotów. Wydaje mi się, że w tej organizacji, czujesz się jak przysłowiowa "ryba w wodzie" xD Mam nadzieję, że niedługo do nas zawitasz, z kolejnymi rozdziałami. Życzę dużo weny, bo właśnie jej ostatnio nam brakowało ;p Pozdrawiam, papatki:*
OdpowiedzUsuń