—
Sa-sa-sasuke, czy-y ona miała sha-sharingan z rinneganem na raz?
— Sam nie
mogę w to uwierzyć, ale tak.
— To, ale,
przecież to jest niemożliwe. Prawda?
— W teorii
tak, ale jak widać w praktyce, to ma się różnie.
— Ale
dlaczego ona gadała z Kyuubim jakby się znali od lat? Kim ona jest? Znasz ją?
Sasuke wytłumacz, co tutaj się dzieje?! O co tu chodzi?!
Sam chciałbym wiedzieć. Naprawdę już nic nie
rozumiem. Boję się, że to jej głupia gierka, że wcale jej nie chodzi o ratunek
dla Naruto. Naruto. Jak ja mam stawić czoła całego Akatsuki, z nią na czele?
Naruto.
— Sasuke
odezwij się — fuknął potrząsając mną. Objąłem go, przytulając. Poczułem jak
kładzie mi ręce na klatce piersiowej, jakby chciał się odepchnąć, ale tego nie
robi. — Sa-su-ke — szepcze, takim spokojny głosem. Czuję się pusty, kompletnie
pusty. Wypruty z jakiegokolwiek faktu. Mam tylko mętlik w głowie. Tylko to.
Nogi się pode mną ugięły. Naruto. Poczułem jak mnie mocnej obejmuje, bym nie
upadł. Spokój i ciepło bijące od niego, to, czego teraz potrzebuję. Sadza mnie
na kanapie a sam kuca obierając łokcie na mych kolanach.
— Dobrze się
czujesz? Może zrobić ci coś do picia?
— Nie, nie
trzeba. Ja, ty, co zamierzasz? Wierzysz jej słowom?
— I tak i
nie. Mam wrażenie, że mówi prawdę. Kyuubi też to mówi. Jednak mówiłeś, że jest
z Akatsuki, to jednak dość dziwne, aby ich członkini chciałam pokrzyżować im
plany. Nie uważasz?
— W niej nie
ma niczego normalnego. To mogę ci zapewnić.
— Wiesz, kim
ona jest?
— Nie do
końca. Spotkałem ją u Orochimaru. Nie chciał powiedzieć, kim jest i ona także
milczała. Podejrzewam, że jest jego eksperymentem. I…
I tutaj powiedziałem mu większą część prawy.
Oczywiście nie chciałem, aby znienawidził Hokage, więc podejmowałem kłamstwo z
Danzo. Również ukryłem moje spekulacje, że jest członkiem rodziny. Tego nie
musiał wiedzieć, to akurat problem już mój i Itachiego. Itachi. Ciekawe ile on
o niej wie. Zna sekret tych oczu? Wątpię. Nie wyglądał na kogoś, kto ma duże
pojęcia o tym, z kim przebywa. Śmieszne, bo chyba wiem więcej.
— Wiesz
Sasuke, chyba dobrze będzie, jeśli jutro wyjadę.
— Naprawdę
chcesz?
— Skoro
Akatsuki się wycofa z powodu braku mnie to tak. W końcu jak dojdzie do walki,
mogą zginąć niewinni mieszczańscy. A tak będą bezpieczni.
Westchnąłem. Dalej nie ufam tej dziewczynie. Ale
nawet jak coś knuje, to nie wie gdzie zabiorę Naruto. To może być pomocne. Nie
wierze, że Akatsuki odejdzie z pustymi rękami. Na sto procent zrobią pogrom w
Konoha. Jednak wioska mnie tak nie obchodzi jak bezpieczeństwo blondyna.
— Dobrze.
Wyjedziemy jutro rano. Gdzieś daleko. Kraj Błyskawicy. Kraj Wody. Kraj Śniegu.
Gdzieś gdzie nas nie znajdą.
— Jedziesz ze
mną?
— A tyś, co
myślał młotku, że zostawię cię samego? Akurat, przecież ty wpadasz w pułapki
myśliwych, a co dopiero pułapki Akatsuki.
— Phi —
prychnął. — To było raz i dawno temu — odparł oburzony obracając się tyłem.
Zaśmiałem się w myślach. Czy on sobie zdaje sprawę jak uroczo wygląda?
— A właśnie
Sasuke, kto powiadomi Hokage? Czy w ogóle ją powiadamiamy?
— Wydaje mi
się, że powinna wiedzieć. Dobra. Ja to zrobią, a ty idź się spakuj. Jutro o
szóstej rano tutaj.
— To gdzie
jedziemy?
— Ustalimy na
spontana jutro.
— Co?! I ty
spontan? Świat się wali.
— Ej! Nie rób
ze mnie takiego sztywniaka.
— No, co?
Jesteś nim w końcu.
— Pf, ta
akurat — burknąłem, przybierając skwaszoną minę numer pięć.
— Oj,
żartowałem, żartowałem — odparł czochrając mi włosy.
— Ej! —
mruknąłem udając złość. Tak naprawdę lubiłem, gdy mnie dotykał, i ten przyjemny
dreszcz biegnący po plecach.
— No to ja
lecę. Do jutra! — krzyknął i już go nie było.
*
Co ja wyrabiam?! Wyszukuję tylko głupich powodów by
go dotknąć, by wpaść z wizytą. Zapewne ma mnie za natarczywego głąba. Ale, co
ja mam począć? Westchnienie znów wyrwało się z ust. Nie mogę mu powiedzieć o
swoich uczuciach. To nie film gdzie wpadnie mi w ramiona wołając „ja ciebie
też”. Nie będzie happy endu z, i żyli długo i szczęśliwie. Tu jest brutalna
rzeczywistość. Jeśli go pocałuję, przywali mi, wyzywając od pedałów, zrywając
również jakiekolwiek więzi. A co mi wówczas pozostanie? Chyba tylko rzucenie
się z klifu. Taka sama reakcje będzie, jeśli powiem mu o swoich uczuciach. Nie
okłamuj się Naruto, ta sprawa jest już z góry przegrana. Do końca życia
będziesz musiał zadowolić się nalepką „przyjaciel”. Ale dobre, chociaż to. Tak.
A teraz jedziemy sami na calutki tydzień. Już się nie mogę doczekać. I to nie
jest misja, nie będziemy musieli być czujni. Tak. Tylko muszę pamiętać
zapomnieć śpiwora. Wówczas jak podczas tego genialnego horroru, będę mógł być
bliżej niż zazwyczaj. Oczywiście, kto by się bał wyskakującego potwora za
drzewa, ale trudno było oprzeć się możliwości spędzenia ponad godziny na
kolanach Sasuke. No, może oprócz tego momentu, kiedy wpadł Itachi. No akurat
jego to się przestraszyłem. Ale co tam. Przy wizji spędzenia czasu z Sasuke,
Akatsuki i cała ta dziwna Atari znikają na najdalszy plan. Oj, już nie mogę się
doczekać.
— O hej
Naruto.
— A!!! —
krzyknąłem podskakując. Czy on naprawdę musi tak z nienacka się pojawiać?
Rozumiem, że przyzwyczajenie członka Akatsuki, ale nie przesadzajmy. O zawał
mnie kiedyś przyprawi. Trzymałem się serca, starając się go uspokoić. — Nie
strasz tak.
— Ale ja wcale
nie straszyłem.
Spojrzałem na niego z niedowierzającą miną. No nie
mówcie mi, że on robi to nieświadomie. Tego to jeszcze nie widziałem. Być
przerażającym i nie zdawać sobie z tego sprawy. To ci komedia.
— Masz to do
ciebie — rzekł wręczając mi wyjętą z kieszeni zgiętą kartkę.
— He? —
zapytałem mało inteligentnie odbierając dziwny podarunek. Lecz gdy chciałem
przeczytać zawartość Itachi wyszarpnął mi papier. — Co…?
— Przeczytaj
w domu. To… hm… Znalazłem na podłodze u Sasuke. To, dotyczy ciebie.
— A właśnie!
— krzyknąłem, kiedy zobaczyłem, że się oddala. — Jakaś Atari… — urwałem, w
końcu ona mówiła, że do domu nie wjedzie gdyby on był. Chyba się nie lubią.
— Atari, co?
— powiedział łapiąc mnie za ramiona i lekko potrząsając.
— Nie ważne.
— Mów! —
wysyczał spoglądając złowieszczo. Chyba się odrobinę wystraszyłem.
— Nie wiem.
Pytaj brata — odburknąłem wyrywając się z uścisku. Itachi zniknął tak szybko i
nagle jak się pojawił. Kilka sekund później już go nie było. Popatrzyłam
zaskoczony na kartę. Od Sasuke, do mnie. Sasuke! Zerwałem się do biegu, by być
jak najszybciej w domu. Nawet olałem Sakurę, która coś do mnie mówiła.
Odkrzyknąłem tylko „potem” i biegłem dalej. Byle by być już w domu. Tam w locie
zrzuciłem buty rzucając się na łóżko. Z mocno bijącym sercem rozwarłem zgiętą kartkę.
Była cała zapisana, przez rękę Sasuke. Wiem, że to jego. Rozpoznałem charakter
pisma.
— Ja już
dłużej tak nie mogę — przeczytałem pierwsze zdanie. — Powróciłem do Konohy
tylko ze względu na niego. — Miałem ochotę krzyknąć „co?!”. Z coraz bardziej łomoczącym
sercem, czytałem dalej. — Myślałem, że to po prostu tęsknota za przyjacielem,
ale… To już nie to. Nie mogę o nim przestać myśleć. Nawet sny mi ukradł. On, i
tylko on. To jest takie bolesne. Mieć go tak blisko, a jednocześnie nie móc
mieć bliżej. Przecież on… Jestem dla niego tylko przyjacielem. Nie potrafię i
chyba nigdy nie będę, potrafił powiedzieć tych dwóch słów. Nie mogę dopuścić,
aby ta więź między nami zniknęła. Przecież nie przeżyję tego. Jego straty.
Odszedłem z Konohy tylko po to, aby zemścić się na bracie, ale teraz, kiedy to
jest nieaktualne… Gdyby wiedział, że kocham go. Tak, kocham cię Naruto. Szkoda,
że nigdy się tego nie dowiesz.
Zaniemówiłem. CO?! To, to, to, to. Przeczytałem
jeszcze raz, i jeszcze raz i… Nie mogłem uwierzyć. To wygląda na kartkę z
pamiętnika. Sasuke pisze pamiętnik? Oj nie ważne! Nie do wiary. Sasuke
odwzajemnia! On odwzajemnia!
— On mnie
kocha! — krzyknąłem odwracając się na plecy i rzucając całym ciężarem na łóżko.
Mógłbym teraz drzeć się w niebogłosy. I skakać. I tańczyć. I… i…. i… Na
wszystkich bogów, jestem tak szczęśliwy, że mógłbym wyściskać każdego
mieszkańca Ziemi, nawet Akatsuki. Miałem taką ochotę pobiec do niego i rzucić
się na szyję. Pocałować, pocałować te zapewne słodkie wargi. Nie, no ja tu
zaraz chyba zacznę śpiewać z radości. Spokojnie! Spokojnie! Trzeba sobie
powtarzać, spokojnie! Muszę się spakować. Musze spakować. Jutro się z nim
zobaczę. I jutro wszystko powiem. A jednak życie może być jak w filmie. Happy
end.
*
Wpadłem jak burza do domu. Nawet nie zdejmowałem
butów. Sasuke. Gdzie jest Sasuke? Kuchnie. Salon. Schody. Jego pokój. Bingo.
— Sasuke! —
krzyknąłem widząc jak pakuje rzeczy do plecaka.
— O to ty
Itachi. Nie chodź w butach po domu.
— Widziałeś
się z Atari? — zapytałem łapiąc go za ramiona. Oczy mu się powiększyły, z zaskoczenia.
— S-s-skąd… —
jąkał się.
— Wiem? —
zapytałem kończąc zdaniem.
— Nie —
odparł twardo wyszarpując się. — Skąd ci to przyszło do głowy.
— Naruto się
wygadał. Wiem, że widziałeś się z nią — odparłem blefując. Tylko domyślałem
się. Jednak sądząc po reakcji brata, miałem rację.
— Cholera —
rzucił klnąc pod nosem. — Było mi powiedzieć mu, żeby nikomu o tym nie
wspominał.
— No
braciszku. Spowiadaj się. Co ci powiedziała?
— Niewiele.
Przyszła, kiedy zajmowałem się tą książką.
— Odczytałeś
coś z niej?
— Nie.
Zabrała ją.
— A co
mówiła?
— Mówię ci,
że niewiele.
— A po co
przyszła?
— Powiedzieć
prawdę.
— Jaką
prawdę? — zapytałem zaskoczony. Przecież to mi obiecała wyznać prawdę. Dlaczego
powiedziała to Sasuke? Poczułem się dotknięty tym. Obiecała.
— Cóż, moje
podejrzenia okazały się słuszne. Musisz ją sobie darować. Przykro mi.
— Niby,
dlaczego?
— To jest
nasza siostra.
— CO?! —
krzyknąłem. Może nie powinien, ale utrzymanie emocji w ryzach w tym momencie,
było niemożliwe.
— Atari nie
chciała ci tego mówić, bo nie chce mieć nic wspólnego z klanem Uchiha.
— Czekaj,
czekaj. Nie bujasz przypadkiem? — zapytałem podejrzliwie. — Sprawdzałem drzewo
genealogiczne naszego rodu. Nie ma tam nikogo, kto mógłby przypominać Atari.
— Ponieważ
jest wynikiem zdrady naszego ojca.
— Co? —
wyszeptałem siadając na jego łóżku, gdyż jakoś tak nogi się pode mną ugięły.
— Tak, to. Jest
młodsza od ciebie, ale starsza ode mnie. Ojciec pewnego dnia się spił i
przespał się z jej matką. Kobieta zaszła w ciążę i urodziła Atari. Oczywiście
sprawa nie mogła wyjść na jaw. Byłoby to hańbiące w stosunku do klanu. Dlatego
ojciec trzymał to w jak najwyższej tajemnicy, opłacając wysokie alimenty.
Dlatego również Atari nie chciała ujawniać swoich oczu, bo ma sharingan. Podejrzewałem
to, ale nie miałem dowodów. Przyszła dzisiaj mi to powiedzieć, gdyż zdała sobie
sprawę, że nie traktujesz jej jak koleżankę czy siostrę. Powiedziała również,
że nie ma zamiaru mieć niczego wspólnego z klanem i żebyśmy nie myśleli robić z
niej naszą siostrzyczkę. Mówiła, że znika z naszego życia, nie chce nigdy
więcej się spotkać. Masz o niej zapomnieć. Przykro mi.
Siedziałem jak zamurowany. Atari. To nie może być
prawda. Ona, moją siostrą. Ale, przecież, ja…
— W porządku
Itachi?
— Tak —
rzuciłem odtrącając jego rękę z ramienia. Wyszedłem udają się do pokoju obok.
Rzuciłem się na łóżko mając największą ochotę komuś przywalić.
— Jak życie
może sobie ze mnie tak drwić?!!! — wrzasnąłem nie umiejąc powstrzymać
wściekłości. Nigdy nie zwróciłem uwagi na żadną dziewczynę. A naprawdę
widziałem wiele takich, dla których więcej niż połowa mężczyzn zrobiłaby
wszystko. Ba! To one często flirtowały ze mną, starając się uwieść. Ale nie,
nigdy na żadna nie zwróciłem uwagi. Nawet mężczyźni mnie nie interesowali.
Myślałem, że po prostu jestem aseksualny. Pogodziłem się z tym. Ale nie!
Oczywiście ci porypani bogowie postanowili zabawić się, stawiając na mojej
drodze Atari. No i oczywistą oczywistością, musiałem się nią zainteresować. Bo
jakże by inaczej. Poczym bogowie wpadli na jeszcze lepszy pomysł, zrzucając mi
na głowę te sny i tą cholerną tęsknotę. Żeby na koniec odwrócić kota ogonem,
gdzie dowiaduję się, że jest moją siostrą. Co oni bawią się w groteskę, czy
może dramat antyczny? Kompletna niedorzeczność! Czy nie wystarczająco się
nacierpiałem?! No, ale według losy i tych chorych bogów, nie! Musieli dowalić
mi jeszcze coś takiego! Westchnąłem wyrzucając w myślach z siebie wszystkie
emocje. Troszkę mi już lepiej, ale… To było niedorzeczne. Jakiś chory wybryk
losu. Przecież, przecież ja coś do niej czuję. I to nie jest, to, co powinno
się czuć do własnej siostry. Ale ona, siostrą? Nie mogłem w to uwierzyć.
Dlaczego nie powiedziała mi tego wcześnie? Wtedy, tamtego dnia podczas
festiwalu. Może wówczas, przyjąłbym to inaczej. Może można by było jeszcze
zawrócić kiełkujące uczucie. Ale przynajmniej to tłumaczy, dlaczego tak wiele
wiedziała o klanie i czemu zawsze uciekała, gdy tylko bardziej się zbliżyłem.
Załamany schowałem twarz w poduszce. Co ja mam teraz zrobić? Śnić o swej
siostrze nie wypada, zwłaszcza, że podczas tych snów czasami nie wiele na sobie
ma. Dobra, kogo ja okłamuję. Nic nie ma. Ale… Właśnie! Sny! Ten senne
wspomnienia. Ona wyglądała na osobę z rodziny, mogła być ze mną spokrewnioną,
ale… Nie wydaje mi się. Jej słowa nie wskazywały na to. Może okłamała Sasuke,
wiedząc, że ten przekaże to mi. Nie wiem, czemu, lecz mam wrażenie, że Atari
nie chce, aby zbytnio się do niej zbliżył. Zawsze wówczas ucieka. Jak podczas
festiwalu. Muszę trzymać się tej myśli, tej deski ratunku. Tylko nadzieja, na
to, że nie jest moją siostrą mi pozostała. W końcu gdyby była, zapewne nie
pozwoliłaby, nie chciałaby być ze swoim bratem. To kazirodczy związek,
zakazany, potępiony. Ale ja… Choruje przez nią. Czułem się jakbym był
śmiertelnie chory. Wszystko we mnie wrze nie dając chwili wytchnienia. A moje
uczucie do niej zakrada się do najprostszych myśli, burząc je i pozostawiając
po sobie jedynie pustkę, czerń, gorączkę. Białą gorączkę idącą prostą drogą do
obłędu. A powstrzymać to szaleństwo może tylko jedna istota w całym
wszechświecie, Atari. Jednak mam płomyczek nadziei. Bardzo mały, nikły, ale
jest. Tylko to mi pozostało. A tylko ona może go rozpalić, albo zgasić. Atari
musi mi to wytłumaczyć. Powiedzieć prawdę. Ale co ja zrobią, jeśli to będzie
rzeczywistość? Skoczę z mostu? Nawet o tym nie chcę myśleć. Ona nie może być
moją siostrą!!! Nie może! Po prostu nie może. Na bogów, no raz was proszę,
ulitujcie się!
____________________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo nic nie było, ale na nic nie było czasu. Teraz staram się wrócić do normy, co mam nadzieję szybko przyjdzie. Chciałabym tutaj też bardzo serdecznie podziękować Natsuhi i Ayu-chan za nominację. Jeszcze raz serdecznie dziękuję. Jednocześnie informuję, że nie przepadam za tego typu konkursami, gdzie nikt nie wie o co chodzi i tak na prawdę nic się nie dzieje. Toteż z tego powodu nie będzie u mnie informacji o nominowaniu innych blogów[szczerze nawet bym nie znalazła aż 15 blogów]. Aczkolwiek serdecznie dziękuję Natsuhi i Ayu-chan za wyróżnienie i pamięć o moim blogu. Co do konkursu, najwyraźniej polega on na przekazaniu czytelnikom kilku faktów o sobie[jak wywnioskowałam czytając między wierszami w regulaminie]. Jeśli chcielibyście dowiedzieć się tych 7 faktów, to z chęcią przy kolejnym poście je wypisze. No to chyba tyle co chciałam powiedzieć. Mam nadzieję, że notka nie jest najgorsza i Was nie zanudziłam :)
Wreszcie notka! ^^ W końcu się doczekałam ;]
OdpowiedzUsuńAch, ten wątek SasuNaru po prostu mnie urzekł *.* Wiem, jestem fanatyczką ^^"
Atari siostrą Sasuke i Itachiego? Też pomysł xD Strasznie żal mi Itachiego, że musi tak cierpieć widać, że ją kocha. Mam nadzieję że jednak wszystko się ułoży po jego myśli.
No i nasza druga parka, tydzień sam na sam! Nie mogę się doczekać, co tam wymyśliłaś za atrakcje na ten czas xD I tak, niech Naru zapomni śpiwora, bokserek też niech zapomni ubrać xDDD
Ja po prostu nie mogę uwierzyć, że Atari jest ich siostrą, nie mogę, nie mogę i chyba nie uwierzę. To było jak piorun. Poczułam coś dziwnego, było to takie nagłe i zaraz zniknęło. W dodatku zaczynam wszystko przeżywać, a moja wyobraźnia śmiało sobie poczyna. Muszę ten wątek sobie poukładać, więc mogę wprowadzić trochę chaosu do komentarza :) Na samym początku notki było wspomniane, że Atari ma Sharinngan i Rinnengan. W dalszym ciągu nie wierzę, że ona i bracia Uchiha są rodzeństwem. Sharinngan można łatwo wytłumaczyć, skoro jest silnie związana z klanem Uchiha, a Rinnengan? Jedyna postać jaka mi się tu nasuwa to Nagato, a idąc dalej on pochodził z klanu Uzumaki, więc jeśli Atari posiada Rinnengan to jest spokrewniona z Uzumaki, a tym samym Naruto? Nie wiem, czy dobrze kombinuje. Rozdział był dla mnie jak miód :) Ostatnio rzadko autorzy publikują notki, a ja usycham. Mam nadzieję, że uda ci się wytrwać w postanowieniu i z nowymi siłami, wrócisz do nas jak najszybciej z nowym rozdziałem. Założmy, że wierzę, że jednak Atari jest ich siostrą (co wiesz, że nie mogę uwierzyć - albo umiem czytać ci w myślach, albo po prostu jest to dla mnie zbyt duży szok i stawiam opór). Głupi los i kapryśni bogowie. Najbardziej jest mi żal Itachiego. Nienawidzi pewnie tego uczcucia, kiedy za czymś goni i nie może tego złapać. Może szczęście się do niego uśmiechnie :)Zastanawiam się co spryciul wymyślił i dlaczego dał Naruto tę kartkę. Tak po prostu od siebie, jako dobry przyjaciel, czy chce czegoś w zamian? Itachi raczej odstaje od tradycyjnych Uchiha, więc myślę, ze możesz mnie miło zaskoczyć. Wątek Sasunaru. Hoh xD Sama nie wiem co mogę napisać, ale aż mnie ciśnie z ciekawości. Wizja, ze razem opuszczają wioskę i uciekają przed Akatsuki i, że są razem. Sami. Bez żadnych przyzwoitek, presji, obowiązków. Hoh kurczę... Nie mogę się doczekać następnego rozdziału, no bo przecież to oni. Sasuke i Naruto xD Jest jeszcze Atari i Itachi ;p Mam nadzieję, że mój komentarz przypadnie ci do gustu. Męczące może być czytanie moich nieskładnych bazgrołów xD A wracając do tego łańcuszka, to proszę napisz o sobie coś nie coś ;p Życzę weny. Pozdrawiam. Papatki :*
OdpowiedzUsuńBardzo przepraszam, że komentuję z takim opóźnieniem, ale niestety mam ostatnio problemy z samoorganizacją. Zupełnie nie potrafię zaplanować sobie czasu xD Jednakże powróćmy do notki.
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się spodobał, a nawet przyznaję, że dla mnie był on najlepszym wpisem na Twoim blogu. Świetnie mi się go czytało. Pierwszą rzeczą, która mnie urzekła był oczywiście mój ukochany wątek SasuNaru. Kiedy Naruto czytał kartkę od Sasuke to cieszyłam się wraz z blondynem. Może nawet jego radość dorównywała mojej. Już nie mogę się doczekać, co się między nimi wydarzy, gdy uciekną przed Akatsuki. Mam nadzieję, że będzie romantycznie, ale też namiętnie :3 Szczerze powiedziawszy to już nawet zaczęłam snuć plany wobec naszej parki xD Zastanawiam się, co ich spotka i to jest dla mnie najbardziej zastanawiającym wątkiem.
Kiedy przeczytałam, że Atari jest siostrą Sasuke i Itachi'ego to na chwilę musiałam oderwać spojrzenie od tekstu, aby głębiej się nad tym zastanowić. Ta wiadomość dogłębnie mnie zszokowała. Zastanawiam się, czy to do końca prawda, czy może Atari ciągle coś ukrywa przed braćmi. Mam nadzieję, że okaże się to kłamstwem, ponieważ widać, iż Itachi kocha dziewczynę i cierpi przez tą wiadomość.
Ciekawi mnie, co wydarzy się dalej, dlatego z niecierpliwością będę czekać na dalszą część opowiadania :3
Cudne *.* Booze, czekam na ciag dalszy. Ahh, współczuję Itachiemu. Ciekaw jestem planów Tobiego co do Atari i wlaściwie tego czy Tobi to w końcu Madara. To jak dziewczyna zachowuję się przy nim ulegle jest bardzo podejrzane :D Chociaż przyznam, że scenki kiedy ten kazal jej mówić po imieniu bardzo przypadły mi do gustu :D Pozdrawiam, Akuma.
OdpowiedzUsuń