piątek, 14 grudnia 2012

17. Szyfr


Za trzynaście siódma. Itachi już powinien zejść do kuchni. Ewentualnie powinienem słyszeć szum wody z łazienki. Nie wstał jeszcze? Przecież położył się tak wcześnie. Z resztą o ósmej trzydzieści ma spotkanie z drużyną.
— Itachi!!!
Wyszedłem z kuchni udając się na piętro.
— Itachi! — krzyknąłem otwierając z hukiem drzwi, chcąc go tym zbudzić. Jednak łóżko było puste. Znów to zrobił. A obiecał, że nie będzie już łaził po nocach. No bracie, będziesz się gęsto tłumaczył. Opuściłem pokój trzaskając drzwiami.
— Co ty…? — za jąkałem się widząc jak wychodzi z piwnicy. Zgasił latarkę i otrzepał zakurzone spodnie.
— Witaj Sasuke, już nie śpisz?
Uśmiechnął się udając do kuchni. Odetchnąłem z ulgą. Jednak posłuchał. Nie opuścił domu. Może ja tylko panikuję, przewrażliwiony jestem i z igły robię widły. W końcu Itachi nie ma się gdzie podziać, nie ma odkąd odejść. Tutaj jest jego dom. Nie ma podstaw by musiał znów zdradzać. Jednak… To Itachi. Niby się uśmiecha, jest szczęśliwy, ale… Ja wiem, że coś jest nie tak. Niestety, nikt nie jest w stanie zbadać jego stan umysłu, dość do tego, o czym myśli. Nawet ja tego nie potrafię. Szkoda. Wielka. Bo on zdaje się móc przeskanować mój umysł na wylot. Zawsze wie, czym jestem zajęty, wokół czego kręcą się myśli, czym się martwię. Czyżbym stracił umiejętność perfektywnej gry?
— Jadłeś już śniadanie?
— Nie jeszcze nie — odrzekłem powracając na ziemię.
— A co chcesz na śniadanie? Mogę zrobić jajka, kanapki. A może płatki ugotować? — pytał się zaglądając do lodówki i szafek.
— Kanapki wystarczą.
— Kawa, herbata?
— Kawa.
To jednak dziwnie wygląda. Uchiha Itachi, ten Itachi morderca, zdrajca, przestępca, stoi w kuchni jakby nigdy nic i robi mi śniadanie. Jakoś tak trochę dziwnie. Ale, w końcu to mój brat. Może nie potrzebnie doszukuję się podstępu i zdrady w każdym jego ruchu. Chociaż trudno wyzbyć się tak mocno zakorzenionych odruchów. Przecież pałałem do niego czystą jak łza nienawiścią przez tak długo. Nie łatwo jest nagle porzucić to. Zwłaszcza, że Itachi ostatnio podejrzanie się zachowuje, jakby coś knuł, spiskował. Martwi mnie. Nie chcę znów przez to przechodzić. Nie po tym, jak udało mi się mu zaufać. Boję się. Podobnie było wówczas. W tamtych czasach również znikał nocami, nic nie mówił, odchodził w połowie rozmowy, szybko zmieniał tematy. Czyżby historia miała się powtórzyć? Przecież nie ma już, kogo wymordować. Chyba, że chodzi mu o coś innego. W końcu był, a może nadal jest członkiem Akatsuki. A im chodzi o jinjuuriki. Naruto!
— Proszę — rzekł znów sprowadzając mnie na ziemię. Postawił przed nosem talerz pełen kanapek i kubek kawy. Usiadł naprzeciwko energicznie mieszając w swoim napoju.
— Dlaczego siedziałeś w piwnicy?
Muszę sprawdzić. Jeśli ma w to być zamieszany Naruto… Muszę się dowiedzieć, co on knuje. Na bogów czy ja naprawdę muszę dokonywać tego wyboru. Brat czy ukochany? Nawet starodawni bohaterowie antyczni nie mieli, aż tak źle. Zaraz, zaraz, czy ja się właśnie przyznałem, że kocham Naruto? No świetnie. Nawet sam siebie nie umiem ostatnio okłamać.
— Obudziłem się wcześniej a nie miałem, co robić. Z resztą i tak szukałem czegoś?
— Czego?
— A coś taki dociekliwy?
— Po prostu ciekawy jestem.
— Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.
— Czas poświęcony zemście jest czasem spędzonym w piekle.
Atmosfera zgęstniała. Nie powinienem tego mówić. Wpatrywał się pustym wzrokiem w zawartość kubka. Zrobiło się smutno i ponuro. Wspomnienia wrócił, a dom nagle urósł w wyobraźni do rangi miejsca zbrodni. Tutaj, w kuchni, przy tym stole leżała martwa ciotka Manu, przybyła tamtego dnia w gości. Schowałem twarz w dłoniach, zamykając oczy. Odejdź! Odejdź! Nie chcę znów tego widzieć.
— Może powinieneś się wyprowadzić, skoro te miejsce aż tak bardzo przywołuje wspomnienia.
Jego ciepła dłoń wylądowała na ramieniu. Spojrzałem na niego. Uśmiechał się delikatnie, próbując podnieść mnie na duchu. Jednak robię z igieł widły. Przecież dla niego tamten czas również był ciężki. Nie sądzę, aby chciał powrotu cierpienia. W końcu masochistą nie jest.
— Nie wszystkie były złe. Było też wiele miły wspomnień. Na przykład, chociażby te, kiedy śpiewałeś, aby mnie uśpić.
— To było dawno i nie prawda — odrzekł zawstydzony odwracając głowę i podchodząc do zlewu, gdzie odłożył pusty kubek. Zaśmiałem się lekko. Pamiętam tą jego kołysankę. To było naprawdę zabawne, kiedy mi śpiewał o żabkach na polu próbując do tego udawać jedną. Ta… wówczas fiknął koziołka przewracając się o samochodzik. Nie powiem, ale lot był bardzo widowiskowy.
— A co tam u ciebie? Jakaś kolejna misja się szykuje? — zagadał powracając do stołu.
— Właśnie marnie, bo nie. Hokage jakoś chyba zapomniała o mnie. A co tam masz? — zapytałem spoglądając na książkę, która przeglądał.
— Nefte rue — wybełkotał z pełnymi ustami.
— Tak, tak — rzekłem na odczepne zabierając mu książkę. Zdziwiłem się. Zawartość była napisana w starym, już nieużywanym szyfrze. Ojciec nauczył mnie odczytywania go twierdząc, że mi się to przyda. Wątpiłem, ale wykonywałem polecenie. Jeśli dobrze pamiętam to już od czasów Madary nikt tego nie używa. Z resztą wymyślony został przez założyciela klanu Uchiha. Ponoć miał tym przekazać jakieś ówczesne tajemnice, rytuały i tym podobne rzeczy. A przynajmniej według legendy. Szyfr krążył tylko w klanie Uchiha oraz jedynie dla ich członków był zrozumiały. Chociaż ojciec twierdził, że i tak nie wszyscy go znają, a poznać mogą jedynie nie liczni. Przyjrzałem się treści. Musiałbym sobie ten szyfr odświeżyć. Obecnie byłem w stanie przeczytać pojedyncze słowa, z różnych części tekstu.
— Wiesz, co tam pisze? — zapytał zaskoczony.
— Nie znasz tego szyfru?
— Byłbyś to w stanie dla mnie przetłumaczyć? — krzyknął odrywając plecy od oparcia krzesła. Uśmiech podniósł kąciki ust a w tęczówkach malowało się szczęście.
— Aż tak ci na tym zależy?
Zaskoczony reakcją brata spojrzałem na okładkę.
— Skąd to wziąłeś?
Nie podobał mi się tytuł. A zwłaszcza te imię. Co ona tu robi? Po co niby ktoś z klanu miałby pisać o niej kronikę w szyfrze? Czyżby była częścią rodziny? To niedorzeczne.
— Z piwnicy. Kiedy przeszukiwałem pudła natknąłem się na to. I jak? Mógłbyś?
— Mogę spróbować.
— Serio? Naprawdę ci dziękuję. Wspaniały z ciebie brat.
Wstał od stołu, a przechodząc obok potarmosił mi włosy.
— Ej?!
Wyszedł zostawiając mnie z książką. Jej zawartość bardzo mnie intryguje. Ciekaw jestem, co tam znajdę.

_________________________________________________________

Wybaczcie że tak długo nie pisałam ale czasu nie miałam, rozumiecie. Wybaczcie też długość notki. W święta postaram się coś napisać dłuższego. Pozdrawiam :)

4 komentarze:

  1. No i popatrz jestem pierwsza xD O tak, Zaćmienie wraca do formy (powoli, ale wraca xD )Po pierwsze to nie masz za co przepraszać, wiele blogerów zapuściło się w swojej pracy przez szkołę ;] Jednak powolutku wracamy,a po drugie trzymam cię za słowo xD
    Świetny pomysł z tym szyfrem xD Nie należę do osób cierpliwych, których przedstawicielem jest Itachi, dlatego nosi mnie, by się dowiedzieć prawdy o Atari. Podziwiam Itachiego, że ma czas na czekanie ;p Sasuke co zrobisz z tym fantem?? Właśnie tego mi brakowało w ostatnich rozdziałach, nieufności Sasuke do Itachiego. No bo tak jak jest to wspomniane wyżej Sasuke przez tyle lat żywił do Itachiego czystą jak łza nienawiść i nie da się jej w tak krótkim czasie wymazać xD A tak właściwie to co u Naruto?? I kiedy Shirasu go porwie :D Nic tylko czekam na ten moment ;p Ale kieruj się do tej sytuacji małymi kroczkami, Akari. Chciałabym, aby opo jeszcze trochę dłużej trwało :D Uporałaś się już z kontynuacją, poprzedniego opowiadania?? Tak tylko pytam, bo chciałam przeczytać je jeszcze raz ( bo ogólnie prawie nikt nic nie pisze) a w internecie nie ma TT.TT
    Pod ostatnią notką zostawiłam ci adres do mojego drugiego bloga www.sasuke-ai-naruto.blogspot.com . Jakbyś miała czas to zajrzyj ;] Życzę dużo weny i czasu na pisanie :) Papatki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko pięknie, oprócz krótkich zdań, które naprawdę przerażają. Może to tylko takie moje skrzywienie, ale wolę zdania bardziej rozbudowane, niż, co chwile wstawiane kropki X.x
    Do niczego więcej już nie mogę się przyczepić, a szkoda, bo dzisiaj mam taki dzień, by kogoś porządnie zjechać :P Więc czuj się zaszczycona xD
    By wydukać z siebie coś więcej, musiałabym przeczytać poprzednie nocie, ale nie mam siły X.x Nie martw się, pewnie jeszcze wieczorem tutaj zaglądnę.
    Cóż, pozdrawiam więc i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  3. Donia, leniu wypaczony. Już ja się za ciebie wezmę, oj zobaczysz ]:-> Wszystkich was pogonię to roboty ;> Ciebie też, Akari, nie martw się ;> święta za pasem, niedługo wolne, więc się nie wymigasz, tylko czekaj, jak dopadnę cię na GG. Psa co prawda nie mam, ale zawsze mogę poszczuć moim żółwikiem. Sami lubi gryźć ]:->
    Ja chcę wiedzieć, co będzie dalej ;> Co z Sasu i Naru, teraz musi coś być, Sasuke sam przyznał się do winy! No i coraz bardziej intryguje mnie Atari. a tak wg, to mam nadzieję, że napiszesz, co tam u niej słychać? Bo tylko na to czekam ;>
    Buziaczki i czekam na więcej ;D :*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  4. -Ej no... A gdzie dalej?! Ja tu czytam czytam i... Huston we have a problem. No właśnie ten problem to brak rozdziału dalej... Obrazić się idzie!-Wydęła śmiesznie policzki.-No, ale spokojnie poczekam, bo chce wiedzieć co pisze w tych kronikach czy Sasuke je przetłumaczy, czy Atari uwolni się spod wpływu Tobiego czy... Aaaa~!!!-Tarmosi sobie włosy na głowie, a kiedy przestała każdy włos sterczał w innym kierunku.-Nie wiem, ale na pewno coś będzie więcej, a ja muszę wiedzieć, co w końcu nowy rozdział nooo...-Ryczy.-Jakby ci się chciało to możesz też zajrzeć do mnie, ale co nie znaczy, że nie masz dodawać rozdziału! Ja chce rozdział i czekam!
    http://mylittlehell.bnx.pl/

    OdpowiedzUsuń