Obudziłem się. Zegarek wskazywał kilka minut po
północy. No tak, przywykłem do niespania w nocy. Wiedziałem, że teraz i tak nie
zasnę. Wstałem poprawiając wygląd. Cicho by nie zbudzić Sasuke zszedłem na dół.
Zrobiwszy sobie herbatę zasiadłem w salonie. Włączyłem telewizor i tępo
wpatrywałam się w jakiś film. Głębszą fabułę ma kanał erotyczny niż ta szmira,
ale nic innego o tej porze nie leci niż jakieś pornole. A tego nie chcę
oglądać. Niestety film się już kończył. Westchnąłem wyłączając urządzenie. I co
ja teraz zrobię? Udałem się do kuchni, gdyż herbata zniknęła z kubka. Właśnie
przechodziłem przez przedpokój, kiedy wzrok padł na małe drzwi pod schodami.
Piwnica. Ojciec nigdy nie pozwalał tam schodzić, twierdząc, że trzyma tam ważne
pamiątki rodzinne. W końcu i tak nie miałem, co robić. Odłożyłem kubek i z
szuflady wziąłem latarkę. Postanowiłem zejść do piwnicy. Może znajdę tam coś
interesującego. Zszedłem po kamiennych schodach. Dziwne. Strasznie głęboka ta
piwnica. Pomieszczenie było całkiem spore, wielkości mojego pokoju. Pod
ścianami stały drewniane półki po sufi zapełnione podpisanymi kartonami.
— Książki,
bronie, ubrania, książki — czytałem zakurzone napisy. Naprawdę nic ciekawego.
Jednak moją uwagę przykuł wielki symbol klanu naprzeciwko wejścia. Ładny ten
gobelin, ale dziwne miejsce. Uśmiechnąłem się do siebie. Ojciec to wszędzie
musiał odnosić się z symbolem klanu, nawet tutaj. Podszedłem bliżej i uderzyłem
palcem w sam środek znaku. Dokładnie w te miejsce, w którym zrobiłem dziurę.
Tyle, że to było na dworze, a wachlarz znajdował się na murze okalającym naszą
posiadłość. Dziwne. Dźwięk wydawał się pusty. Tak jakby coś za tym gobelinem
było. Bez zastanowienia chwyciłem za materiał i zrzuciłem go na podłogę.
Zakaszlałam zakrywając nos. Tumany kurzu podniosły się, powodując odruchy
alergiczne. Za gobelinem kryły się metalowe drzwi, bardzo solidne. To
interesujące. Chwyciłem za klamkę. Musiałem użyć sporo siły, aby drgnęły.
Najwyraźniej od wielu lat nikt tutaj nie zaglądał. Zapewne od wymordowania
rodziny. Po kilku próbach w końcu drzwi uchyliłem na tyle, abym mógł się
przecisnąć. Za nimi były schody prowadzące w dół. Udałem się nimi. Były
spiralne i wykonane z kamienia oraz długie. Zdążyło mnie zemdlić zanim stanąłem
na samym dole. Typowy zapach podziemi uderzył w nozdrza. Gdzie ja byłem? Czyżby
piwnica łączyła się z tunelami pod Konohą? Wiem, że takowe istnieją. Czasami,
ANBU z nich korzysta. Są głównie wykonane po to, aby przetransportowywać ludzi,
podczas pożaru czy innego zagrożenia. Jednak to dziwne, że łączą się z piwnicą.
Ruszyłem korytarzem. Był kompletnie pusty. Jedyny dźwięk, jaki słyszałem to
odgłos moich kroków. Szedłem długo, a tunel wił się. Napotykałem po drodze
różne rozwidlenia i skrzyżowania. Starałem się iść na intuicję, ale… Mam
wrażenie, że kręcę się w kółko. W końcu te podziemia nie mogą być aż tak duże?
Chciałem nawet zawrócić, lecz i tak nie wiedziałem jak. Zaczynało mnie to
irytować. Gdzie ja do cholery jestem?! Znów stanąłem na jednym ze skrzyżowań.
Dokładnie przyglądałem się nowym korytarzom. Gdy już miałem skręcić poczułem
silny ból głowy. Złapałem się za nią, tracąc równowagę i lądując na ścianie.
Przed oczami miałem jakieś dziwne obrazy, które nie należały do mnie. Czułem to
oraz wiedziałem, bo nigdy przedtem ich nie widziałem. Wizja była czarno-biała i
przedstawiała te skrzyżowanie. To był obraz z czyjś oczu. Ten ktoś skręcił w
lewo. Z niewyobrażalnym bólem głowy, podpierając się ręką ściany poszedłem w tą
samą stronę. Jednak obraz nie znikł. Dalej go widziałem. Czarno-biały korytarz,
który powoli zmieniał się. Osoba szła wolno dobrze znając drogę. Poruszałem się
jak ona, idąc jej śladami. Kimkolwiek ona był. I nagle ból głowy ustał.
Stanąłem przed metalowymi drzwiami, na których był wielki, czerwony napis
„Atari”. Zaskoczyło mnie. Tego się nie spodziewałem. Co tutaj robi jej imię?!
Bez wahania szarpnąłem za klamkę i mocno popchnąłem drzwi. Nic. Cholera chyba
są zamknięte na klucz. Uruchomiłem sharingan niszcząc metal dzięki technice
czarnych płomieni. W nozdrza uderzył mnie zapach krwi. Jednak ruszyłem dalej.
Korytarz nie był zbyt długi, widziałem jego koniec i kolejne drzwi. Za nim do
nich doszedłem minąłem jeszcze kilka innych. Nie mogłem przejść obojętnie, więc
zerknąłem. Za pierwszymi znalazłem jakieś dziwne pomieszczenie. Sala tortur?
Jedna ze ścian była cała oszklona. I pokazywała drugi pokój. Gdzie zwisały
grube, solidne łańcuchy. Był cały pokryty białymi kafelkami, na których
widniały rysy, dziury i pęknięcia oraz jeszcze zaschnięta krew. Przed szkłem,
była jakaś konsola. Czyżby tutaj testowali jej wytrzymałość? Przecież tak
wyglądają pomieszczenia do torturowania najgroźniejszych przestępców. Szybko
opuściłem ten pokój. Tuż koło tych drzwi były inne. Wiem, że prowadziły na
druga stronę szyby. Wszedłem tam. Zapach krwi unosił się jeszcze w powietrzu.
Stanąłem na środku zwracając wzrok ku przeciwległej ścianie i konsoli. Wówczas
poczułem znów ten ból. Złapałem się za głowę. Coś rozrywało mi czaszkę od
środka. Nie mogłem złapać tchu. Ciężko oddychając spojrzałem na szybkę. Znów
ten czarno-biały obraz. Widziałem mojego ojca. Stał zadowolony. Powiedział coś
do mężczyzny siedzącego za konsolą. Oboje patrzyli prosto na mnie z
uruchomionym sharinganem. Tamten pokiwał głową i nacisnął coś. Ujrzałem jak w
moją stronę leci salwa kunai wyrzuconych z masy otworów nad szybą. Ich prędkość
była zabójcza. Poczułem niewyobrażalny ból i obraz zaszedł krwią, zniknął.
Upadłem na kolana, próbując złapać oddech.
— To są jej
wspomnienia! — krzyczałem szepcząc. Na więcej nie było mnie stać. Starałem się
uspokoić kołaczące serce. Ten potworny ból głowy minął, ale pozostawił po sobie
irytujące uczucie. Zupełnie takie jak zostaje po wyjęciu paprocha, który
podrażnił nam oczy. Ma się wrażenie, jakby dalej tam siedział, chociaż już go
dawno nie ma.
To na pewno musiały być jej wspomnienia. Spojrzałem
na dłoń. Była lekko zamazana, jak cały obraz. Zamrugałem oczami. Nie skutkuje.
Uruchomiłem sharingan. Już widziałem dokładnie i wyraźnie. Pały palec,
dokładnie ten sam, który był złączony z jej pulsował lekko drgając.
Przypatrzyłem się mu. Był pokryty mocno bladym zaczerwienieniem, które
sprawiało wrażenie, sznurka okalającego mały palec. „Połączenie w jedność” „Ja
i Ty” Tak brzmiały jej słowa. Przypominały zaklęcie, obietnicę, ślubowanie.
Możliwe, że dzięki temu powracały wspomnienia z dzieciństwa z nią związane oraz
te obecnie obrazy. To była jej przeszłość. Ona tu przebywała, w tych
podziemiach. Tylko… Dlaczego wszystko wiąże się z klanem Uchiha? Kim ty jesteś,
Atari?!
Pozbierałem się z ziemi wychodząc z tego
pomieszczenia. Kolejne drzwi, były niemalże naprzeciwko. Udałem się tam. Wielka
sala treningowa. Masę przyrządów pomocniczych oraz broni. Wyglądała dość
przeciętnie. Wyszedłem. Następne były ostatnimi, no prawie, nie licząc tych na
samym końcu. Tym razem pomieszczenie przypominało bibliotekę. Regały zapełnione
książkami, papierami, teczkami, pnący się po sam sufit. Postanowiłem później
zbadać, co zawierają. Chciałem teraz zobaczyć ten ostatni pokój. Stanąłem przed
metalowymi drzwiami z czerwonym napisem „Atari”. Przełknąłem głośno ślinę. Co
tam ujrzę? Znów będę mieć jej wspomnienia w głowie? Obrazy z przeszłości. Nacisnąłem
klamkę. Drzwi bardzo niechętnie się otwierały. Musiałem użyć naprawdę dużej
siły by w końcu dały mi wejść. Nie zdążyłem się nawet rozejrzeć, gdyż wielki
czerwony napis rzucił mi się w oczy. Nie wiem czy był zrobiony krwią czy farbą,
jednak litery miały wiele zacieków i sprawiały wrażenie pisanych placami.
— Uratuj
mnie!!! — odczytałem. Pod nim był jeszcze jeden, trochę mniejszy. — Nikt nie
przyjdzie.
Zabolało. Coś potwornie zabolało. Zamknąłem oczy. Co
ty musiałaś czuć, żeby to napisać? Atari. Odwróciłem głowę, by nie patrzeć na
czerwone litery. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Było małe i ubogie. Łóżko
pod ścianą, nie nim niewielka poduszka i kilka koców w nogach. Szafka nocna z
niedopalaną świecą. Coś, co przypominało szafę, ale jednodrzwiową. Otworzyłem
ją. Na półkach widniało kilka ciuchów, jakieś książki, sterta papierów, masa
bandaży, większość już przesiąkniętych krwią. Tylko tyle. Obok mebla widniała
rama po lustrze. Po, gdyż szkło leżało na podłodze, w kawałkach. Na odłamkach
ostrzegłem litery. Musza układać się w jakieś słowo czy zdanie. Ostrożnie
podniosłem je, starając się ułożyć w całość. Już wszystko było gotowe. Gdy
kładłem ostatni zaciąłem się. Podniosłem dłoń do góry, a krew z palca spadła na
utworzony napis.
— To, co
rozdzielone musi się zjednoczyć — szepnąłem czytając. To samo mówiła, kiedy
dostała tego ataku. — Akayoru bez Yokiego nie ma prawa żyć — powiedziałem
następne zadnie, które wówczas wydobyło się z jej ust. — Atari…
Niemalże czułem jej ból. Każde te słowo było nim
przesiąknięte, tak samo jak nienawiścią. Bolało, piekielnie bolało. Atari… Kim
ty jesteś? Nie chciałem już patrzeć na ten napis. Wstałem zaglądając jeszcze
raz do, tego czegoś, co nie wiem czy mogę nazwać szafą. Nic więcej już w tym
pokoju nie było. Sięgnąłem po książkę. „Historia Konohy” tak brzmiał tytuł.
Odłożyłem ją. „Legenda o Mędrcu Sześciu Ścieżek”. I ostatnia „ Trzecia Wielka Wojna
Shinobi”. Wziąłem do ręki papiery i usiadłem z nimi na łóżku. Muszę przyznać,
że materac do najwygodniejszych nie należał. Zapaliłem świecę znalezionymi w
szafce nocnej zapałkami. Wyłączyłem latarkę chcąc zaoszczędzić baterie. Na
kartkach widniały głównie polecenia misji, co dziwniejsze niezaadresowanych do
Atari. Widniały tam podpisy każdego Hokage, od Pierwszego po Czwartego, tylko
Tsunady nie było. Dziwne. Wykonawcami tych misji mieli być poszczególny
członkowie klanu. Każda karta była przekreślona czerwonym mazakiem, jakby była
wykonana. Nie miałem ochoty studiować dokładnie tych zadań, ale zatrzymałem się
przy dwóch. Jedno należało do Rawina Uchiha, poprzedniej głowy rodziny, ojca
Fugaku. Jego imię również znalazło się na tych kartkach. Przeleciałem wzrokiem
po zadaniu. Wyglądało na bardzo niebezpieczne i trudne. Czyżby Atari wykonywała
je za nich? Na to wygląda. Wszystkie kartki prezentowały to samo. Westchnąłem.
Nie wiele mi to mówi. Wstałem zabierając świecę. Jeszcze zajrzę do poprzedniego
pokoju. Może wśród tych książek znajdę coś interesującego. Jednak, kiedy
wychodziłem nie umiałem, nie spojrzeć za siebie.
— Uratuję cię
Atari.
Cholera. Większość książek była dla mnie nie
zrozumiałych. Nie znałem tego języka, a wyglądał jak jakiś szyfr. Wziąłem się
za papiery, które mogłem przeczytać nie zawierały żadnych ciekawych informacji.
Jakieś raporty z misji, sprawozdania. Odłożyłem teczki, biorąc kolejną książkę.
Dziennik. Imię właściciela, nie wiele mi mówiło, oprócz tego, że był to kolejny
Uchiha. Nawet nie chciałem ich czytać. Chwyciłem za następną. Dziwne, zawierała
portrety. Na każdej stronie widniały cztery zdjęcia. Pod nimi podpisy z
imieniem i nazwiskiem, lata, chyba nie życia, bo były przeważnie krótkie, oraz
dziwne zdanie. Czasami to był napis „śmierć”, innym razem „pakt zerwany”. Jaki
pakt? Wertowałem strony niesystematycznie, przeskakując, co o kilka na raz.
— Madara? —
zapytałem sam siebie widząc jego zdjęcie. Pod nim pisało „pakt zerwany”.
Dziwne. Przeskoczyłem na sam koniec. Jednak musiałem zawrócić, bo książka nie
była zapełniona. W końcu odnalazłem ostatnią kartkę z fotografiami. Z czterech
tylko dwa były zajęte.
— Kaoru
Uchiha, pakt zerwany — odczytałem. Później… — Ja! — krzyknąłem zaskoczony.
Spojrzałam na podpis. Tak. Itachi Uchiha. Nie było mowy o błędzie. Na
fotografii byłem ja w wieku siedmiu lat. To było dziwne. Byłem następnym, do
czego? To nie lista poprzednich przywódców klany, gdyż nie było tutaj ojca,
więc… Co to jest? … Chyba wiem. Najwyraźniej miałem być następnym, który
otrzyma nagrodę, o której mówiła Atari. „Mój przyszły Yoki” zabrzmiał mi jej
głos w głowie. To ja miałem nim być. To, to jest tą nagrodą. Bycie Yokim,
kimkolwiek on jest. Ale, chwila moment. Jeśli ja miałem niby być, to gdzie
była, Atari jak wymordowywałem klan. Mówiła, że, kiedy miałem siedem lat
opuściła Konohę. Pewnie, dlatego miejsce przede mną jest puste. Uciekła nim
wybrali następnego. Ale dlaczego nie upomniała się, kiedy wstąpiła, do
Akatsuki? Dlaczego niczego nie powiedziała? Dlaczego chce, abym nie wiedział?
Czyżby nie chciała, abym był kolejnym Yokim? Ale do jasnej anieli, dlaczego?!
Ja muszę się z nią spotkać! Musze porozmawiać. Ona ma mi to wszystko wyjaśnić!
Odpowiedzieć na każde pytanie. Ja chcę wszystko wiedzieć! Rozłoszczony
odłożyłem książkę na półkę. Sięgając po następną. Jednak musiałem odłożyć.
Siedziałem tutaj naprawdę długo przeglądając każdy
papier. Niestety te, które mogłem przeczytać były nic nieznaczące. Raporty,
pamiętniki, jakieś badania, wyniki testów. Już zamierzałem się zbierać, kiedy dojrzałem
wnękę za drzwiami, gdzie spoczywała książka. Ładna, gruba z posrebrzanymi
ozdobami na okładce. Jednak moją uwagę przykuł napis „Kronika Atari, część
siódma”. Niestety moje obawy była prawdziwe, nie umiałem przeczytać treści.
Zrezygnowany zabrałem ją ze sobą. Naruto mówił, że ma bardzo mądrego kolegę,
chyba mu Shikamaru na imię. Spróbuję. Muszę się dowiedzieć, co zawiera treść.
Mam przeczycie, że tam dostanę odpowiedź na niektóre nurtujące mnie pytania.
Oj, Akari, Akari... i co ja mam z Tobą zrobić?? Wiem! Zamknę cię w szafie i będziesz tylko pisać dla mnie rozdziały ^^ Co ty na taki układ? Bo mnie jak najbardziej odpowiada xD
OdpowiedzUsuńJuż mi nawet nie przeszkadza, że nie ma tutaj wiele Sasu i Naru, a musisz wiedzieć, że za to należą Ci się gratulacje ;D Normalnie, gdy widzę, że nic o nich nie ma, to klikam to małe, czerwone w prawym górnym rogu. Ale dzisiaj nie patrzyłam się na nic, tylko na tekst. Wyszło Ci świetnie, jestem strasznie ciekawa, co będzie dalej. Znalazłam parę błędów, ale jakoś bardzo nie rzucają się one w oczy. Wiem, że masz teraz dużo na głowie (nie tylko ty zresztą ;), więc pewnie nawet nie chciało Ci się tego sprawdzać. Ale to mały szczegół, poza tym, rozdział bardziej podobał mi się niż jakikolwiek wcześniej. Pozdrawiam i weny życzę:*
Bardzo się cieszę, że opublikowałaś kolejny rozdział:) Wszyscy blogerzy są teraz bardzo zapracowani i wiele blogów świeci pustkami, dlatego też z ogromnym entuzjazmem przeczytałam Twoją notkę. Rozdział bardzo mi się spodobał. Był napisany lekkim, przejrzystym stylem, dzięki czemu łatwo wyobraziłam sobie przeżycia Itachiego. Zastanawiam się, co wydarzy się dalej. Jestem bardzo ciekawa, czy Itachi znajdzie odpowiedzi na swoje pytania i jak będą brzmieć. Mam nadzieję, że Shikamaru pomoże mu rozszyfrować księgę i że kilka wątków zostanie rozwiązanych. Realistycznie opisałaś jego przeżycia w podziemiach - ból, wizje. Wszystko było świetnie napisane. Z niecierpliwością będę czekać na ciąg dalszy, dlatego życzę dużo weny i czasu na pisanie:)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że komentarz jest taki chaotyczny, ale nie potrafię dzisiaj zebrać myśli. Przy okazji u mnie także pojawił się nowy wpis.
Pozdrawiam:)
Hej xD Jak dobrze widzieć, że nie tylko ja nie mam czasu na pisanie bloga, chociaż mój świeci pustakami o wiele dłużej xD Strasznie mi przykro z tego powodu, że nie napisałam ci wcześniej komentarza. Siedzę teraz przed laptopem i rumienie się ze wstydu, mając nadzieję, że wybaczysz skromnej duszyczce za TAK PÓŹNY komentarz.
OdpowiedzUsuńTen rozdział, który swoją drogą przeczytałam dużo wcześniej bardzo, ale to bardzo przypadł mi do gustu. Świetnie oddajesz klimat tajemnicy pomieszany ze strachem, lękiem i samotnością. Tak właśnie się czułam, kiedy czytałam o tych wizjach ;) Dreszcze mi przeszły po plecach. Doszukałam się w rozdziale dramatu rodziny Uchiha. Przeżycia Itachiego najbardziej mnie natchnęły i wprowadziły w melancholię, co w tym wypadku jest pozytywnym zjawiskiem xD Nie zauważyłam żadnych błędów, ale ja się bardziej skupiam na tym, co autor pisze, a nie jak ;p
Teraz przychodzi mi do głowy tyle pytań? Najbardziej nurtuje mnie Atari. Jaki ona ma plan? Co chce osiągnąć i czy to do czego dąży jest dobre? Na pierwszy rzut oka wydaje się być pozytywną postacią, ale nie jestem pewna, czy nie odwróci się plecami do Itachiego i zrobi coś złego. Stanie się zła, bo mroczna to już jest. Zastanawia mnie czy ona uprowadzi Kyuubiego, a jeśli tak, to jak zareaguje Itachi? I czy dogada się z blondynem? Ciekawa jestem jak wybrniesz z pewnych kwesti. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział, bo 4 tygodnie to dość długo, hehe xD Sama się nie wypowiadam. Dużo jest teraz na głowie, zwłaszcza z nadchodzącymi świętami. Może na święta coś ruszy, albo we ferie xD A tak w ogóle to jak tam studia?? Mi ten semestr nieźle poszedł, a nawet czuje, że mi poszło aż za dobrze i odbije się to na drugi semestr ;p Takie podejrzenia mam, oby tylko nie okazały się prawdą xD
W dodatku chciałam cie jeszcze zaprosić na mojego drugiego bloga, którego założyłam www.sasuke-ai-naruto.blogspot.com Opublikowałam notkę w tamten czwartek, ale czas nie pozwolił mi na powiadomienie cię wcześniej :( Przygotowuje się do konkursu na etapie wojewódzkim. Zobaczymy jak to będzie. Zapraszam, życzę weny i czasu na pisanie, przynajmniej, żebyś miała go więcej jak ja. Pozdrawiam. Papatki :*