środa, 5 września 2012

12. Konoha



Psia krew, co ja mam teraz zrobić? Nie mogę ich tak po prostu wpuścić. No Sasuke mogę. Wioska nie będzie miała nic przeciwko, Starszyzna także, ale on.  Jego brata nie mogę przyjąć w poczet obywateli. Z resztą jakoś nie mogę uwierzyć, że za tym stoi Danzo. Wiem, że on zawsze coś knuje i knuł, ale… Nie wydaje mi się, aby Itachi była tak naiwny, żeby dać się w to wrobić. Nie mógł powiedzieć o tym Trzeciemu? Nie widział w tym jakieś nieścisłości? Wszakże był nastolatkiem, ale mocno dojrzałym. I nic nie wydało mu się dziwnego w tym? Co ja mam cholera zrobić? Zaraz przyprowadzą ich tutaj, a ja dalej nie wiem, co im powiedzieć. Osobiście, to posłałabym go do więzienia. Jednak, nie mogę zignorować tych dokumentów.
 — Danzo — szepnęłam do siebie spoglądając na papiery gdzie widniał jego podpis i przyznanie się do winy. Co ja mam zrobić?! Pytam się już setny raz w ciągu tego kwadransa. Gdyby tu był tylko Trzeci, albo, chociaż Danzo. Jego ucieczka po dostarczeniu mi tych dokumentów jest jednoznaczna. Winny. Jednak… Eh… Coś mi nie pasuje.
 — Wielmożna.
 — Już przybyli?
 — Nie. Starszyzna, chce się z panią widzieć.
 — Powiedź im, że nie teraz Shizune. Czekam na braci.
 — Powiedzieli, że to ważne i ich dotyczy.
 — Dobrze, prowadź ich.
 — Witaj księżniczko Tsunade. Przyszliśmy wyjawić ci prawdę.
 — O czym ty mówisz Homura? O Danzo już wiem.
 — Właśnie to nie jest prawdą — rzekła Koharu.
 — Polecenie wymordowania klanu Uchiha wydał Trzeci Hokage.
 — CO?! — krzyknęłam zrywając się na nogi jednocześnie uderzając otwartymi dłońmi w blat biurka, na tyle mocno, że znajdujące się na nim dokumenty podskoczyły.
 — Opanuj się księżniczko Tsunade — poleciła kobieta tym swoim powolnym sposobem mówienia. Chcąc nie chcąc usiadła na krześle starając się uspokoić.
 — Kontynuuj.
 — Ogromny talent Itachiego został wykorzystany nie tylko przez ojca. Fugaku Uchiha uważał, że jego ród jest spychany na margines, że nie jest mu oddawana należyta cześć, że Starszyzna i Hokage chcę kontrolować klan. Po części jego podejrzenia były słuszne. Staraliśmy się śledzić i w pewnym stopni mieć władzę/kontrolę nad nimi. Jeszcze zanim Itachi stał się podwójny agentem i donosił nam o poczynaniach klanu, odkryliśmy, że posiadają oni tajną broń. Do dnia dzisiejszego do końca nie wiemy, czym to było i czy na pewno to wyeliminowaliśmy.
 — Rozwodzisz się za bardzo — wtrącił się Homura. — Streszczając. Dla ochrony wioski oraz świata, gdyż podejrzewaliśmy, że Uchiha wywołają Czwartą Wielką Wojnę Shinobi, został wydany rozkaz, Itachi miał wymordować cały klan. On jedna uparcie upierał się w ocaleniu młodszego brata. I tak się stało. Tajemnica miała nigdy nie ujrzeć światła dziennego, a Itachi miał nigdy nie powrócić do wioski.
 — A co z tą bronią?
 — Jak mówiłam nie wiemy wiele na jej temat. Trzeci uważał, że jest to machina kontrolowana przez sharinagan. My obstawialiśmy, że bronią miał być Kyuubi, którego jak zapewne wiesz Madara był w stanie kontrolować. Nie wiemy czy to zostało unieruchomione, i czym to właściwie jest.
 — A co z Danzo? Dlaczego przyznał się, że to jego winna? I dlaczego Itachi powraca do wioski, skoro miało do tego nigdy nie dojść?
 — Nie umiemy ci na to odpowiedzieć księżniczko Tsunade. Mamy taką samą wiedzę na ten temat jak ty.
 — Aczkolwiek podejrzewamy, że Danzo został zaszantażowany a Itachi specjalnie wysłany do wioski.
 — Jako szpieg?
 — Być może. W końcu to dość dziwne, że postanowił wyjawić bratu prawdę — chociaż nie wiemy ile jej było w jego opowieści — po tak długim czasie ukrywania. Przecież mógł to zrobić nie raz i dużo wcześniej.
 — Uważacie, że jest to plan Akatsuki, aby zbliżyć się do Naruto?
 — Być może księżniczko Tsunade, być może.
 — A być może nie. W końcu Itachi był naszym szpiegiem, na nasz rozkaz wymordował swoją rodzinę. Nie wydaje mi się, aby chciał teraz knuć przeciwko wiosce.
Psia krew. Przygryzłam paznokieć na kciuku jak to miałam w zwyczaju, kiedy byłam w tak beznadziejnej sytuacji. Co ja mam teraz zrobić?!
 — Pani już tu są! — krzyknęłam zestresowana Shizune otwierając z hukiem drzwi. Cholera! Klęłam, na czym świat stoi. Cholera !Cholera! Cholera! Starszyzna podniosła się stając po mojej prawej stronie i z wyczekiwaniem wpatrywali się w drzwi. Zrobiłam to samo, chociaż bardziej w moich oczach malował się niepokój niż oczekiwanie. Klamka zapadła. Do gabinetu weszła piątka najlepszych członków ANBU, za nimi Kakashi i nasi „goście”, później znów piątka ANBU oraz… Naruto?
 — Babciu Tsunade ja też chcę przy tym być — marudził próbując przedostać się przez obstawę. Nie byłam w humorze, więc nawet zignorowałam babcię. Machnęłam ręką, aby go wyrzucili. Chociaż i tak byłam przekonana, że będzie podsłuchiwał za drzwiami. ANBU wyprowadziło szarpiącego się blondyna. Przyjrzałam się braciom. Sasuke zdawał się być zadowolony. Czekaj, on zadowolony? No tak, Naruto. Próbował skaczące iskierki w oczach stłumić znudzono-obojętnym obliczem, udając niewzruszonego, jakby przychodził po zwykłą misję. Za to uczuć Itachiego nie miałam odgadnąć. Był lepszym aktorem niż brat. Jednak, kiedy tu wszedł spojrzał znacząco na Starszyznę. Jakby ostrzegał? A może już wie, że się wydało, że wiem. A może upominał, aby nie powtórzyli tego Sasuke? Nie wiem. Wzrok utkwił tuż nade mną w błękicie nieba za oknem. Tak się w niego wpatrywał, że aż sama się odwróciła, aby się upewnić, że niczego tak nie ma.
 — Witam panów w Konoha — rzekłam po dłuższej chwili milczenia. W końcu trzeba było przebrnąć przez tą rozmowę. — Nie musicie niczego wyjaśniać. Na razie — dodałam po krótkiej pauzie. — Chyba nie muszę tłumaczyć, że wasze przybycie jest, dość nieoczekiwane. — Tu spojrzałam na Itachiego, który łaskawie zwrócił wzrok na mnie. — W poczet pełnoprawnych obywateli tak od razu was nie mogę przyjąć. Zdrada wioski Sasuke można ludowi wytłumaczyć chęcią zabicie Orochimaru. To akurat jest sprawą łagodzącą. W końcu był tyranem i nękał nie tylko nas. Dlatego Sasuke będziesz mógł chodzić na misje już po dwunastu dniach kwarantanny, czyli zakazu wychodzenia poza Konohę. Na razie zlecenia będziesz wykonywał zawsze z Naruto i być może kimś jeszcze. Ile to potrwa, nie jestem pewna. Zobaczymy jak się będziesz sprawował. Kontynuując. Itachi zostaniesz poddany dwudziestodniowemu nadzorowi oraz miesięcznej kwarantannie. Będziesz strzeżony przez grupę ANBU dwadzieścia cztery godzinny na dobę. Nie wolno ci też opuścić murów Konohy, w przypadku, kiedy chociażby twoja stopa przekroczy na sekundę granicę wioski zostaniesz zabity. Przy okazji obydwóch panów zapraszam na salę przesłuchań gdzie zdacie pełny raport z dotychczasowych, nazwijmy to „osiągnięć”. Jeszcze dzisiejszego wieczoru zostanie ogłoszona poprawka w incydencie z wymordowaniem klanu, przekazana do ogólno publicznej wiadomości. To tyle, co mam wam do powiedzenia. Proszę odeskortować ich do odpowiedniej sali. Do widzenia.
Bracia opuścili gabinet wraz z ochroną. Nim drzwi się zamknęły widziałam jak Kakashi próbuje wytłumaczyć blondynowi, który ochoczo ruszył za Sasuke, że w przesłuchaniach nie może uczestniczyć. Eh… Westchnęłam opadając na fotel. Starszyzn bez cienia pożegnania jak podstarzałe cienie przemknęła, na ile to jest możliwe w ich wieku, znikając z gabinetu. Spojrzałam na zamknięte drzwi. Czy dobrze postąpiłam? Nie wiem. Coś mi tutaj nie pasuje. Mam wrażenie, że oni ściągną nieszczęście na wioskę, a z drugiej strony mam nieodparte uczucie, że uratują, coś ważnego dla shinobi, dla nas. Eh… Czas okaże czy słusznie postąpiłam.


Przepraszam, że tak długo czekaliście na ten rozdział i za jego wygląd. Naprawdę nie umiałam zabrać się za niego i jak widać, mi nie wyszedł. *Wzdycha* Postaram się poprawić w następnym. Pozdrawiam.

2 komentarze:

  1. Nie było źle. Oczywiście przyznaje, że mogło być lepiej. Zawsze tak jest. W każdej notce i opowiadaniu, i spotyka to każdego autora ;p Naruto mnie rozbroił ;] Mimo, że o nim było mało to jego zachowanie poprawiło mi humor. Mam nawet ochotę oglądnąć sobie shippuudena :D Mam co oglądać, bo jestem dopiero przy 135 odcinku, więc TROCHĘ mi uciekło ;p Myślałam, że Sasuke i Itachi będą też coś mówić. Nie wyszło źle. Szkoda, że krótko xD Czekam na następny rozdział. Życzę weny i czasu na pisanie. Przynajmniej ty masz jeszcze wakacje ;p Papatki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Może nie tyle nie wyszedł, co jest krótki i mało w nim akcji. Ale to nie oznacza jeszcze, że jest zły ;] Takie notki są potrzebne, żeby czytelnik mógł czasami odetchnąć ;P Tylko, mam nadzieję, że nie pójdziesz w ślady Pana Kishimoto, i nie przesadzisz z ilością takich rozdziałów xD Oczywiście nic nie mam do genialnego Masashi'ego, ale chyba nie tylko mnie denerwują te przeklęte fillery, które już niedługo (ku mojej zgubie) mają pojawić się w Shippuudenie po raz kolejny ;( No ale nic, jakoś to przeżyjemy, nie??
    Wracając do tematu, jestem ciekawa, jak będzie wyglądało teraz życie Uchihów w wiosce... Może z Sasuke nie będzie jakiś wielkich problemów, bo mieszkańcom wciśnie się kit o misji w postaci zlikwidowania Orochimaru, ale Itachi? Nie mam pojęcia, jak będzie żył w Konosze. Założę się, że masz już w zanadrzu jakiś planik na to, mam rację?? ;>
    Hmm... co Ci tu jeszcze napisać? Z mojej strony to chyba wszystko. Zatem całuję i życzę owocnej pracy z kolejnym rozdziałem ;] Papatki :*

    OdpowiedzUsuń