Przepraszam za brak komentowania waszych blogów oraz
nowe notki, która miała być szybko. No niestety miałam awarię i brak neta. Ale
już jestem, z nową notką i zabieram się za komentowanie waszych pracy na
blogach.
__________________________________________________________________
Była noc. Kolejna misja. Siedziałam przy ognisku
wpatrując się w tańczące płomienie. Obaj mężczyźni spali. Byłam tylko ja. Sama
aż do rana. Zdjęłam okulary. Chwila wytchnienia. Śpią. Nie muszę się ich
obawiać. Śmiesznie. Lubiłam być sama. Lecz teraz… Nachodziły mnie te durne
wspomnienia. Przeszłość, która chciałbym wymazać. Oddać komuś innemu i cieszyć
się słodką niewiedzą. Ale… nie da rady. Spojrzałam na śpiącego Uchihę. Dziwnie
jest tak na spokojnie chodzić z nim na misje. Być obok. Jako ktoś nieznaczący.
Nawet nie zwraca na mnie uwagi. Uśmiechnęła się do siebie, kładąc się na trawie
i wpatrując w zachmurzone niebo. Przecież tego chciałam. Być dla nich zwykłym
shinobi. A jednak… Coś mnie w tym wszystkim boli. W końcu bez Uchihy jestem
nikim, nie istnieję. Tylko Atari. A z Uchihą… Eh… Z nimi koszmar, ale bez nich
piekło. I weź tu wybierz dobra drogę.
Spojrzałam na Kisame. Spał jak zabity. Zawsze miał
mocny sen. Rozłożony na płasko. Każda kończyna w inną stronę. Szeroko otwarte
usta. I jeszcze lekko pochrapywał. Zabawnie to wyglądało. Bo w ciągu dnia
starał się być taki maczo. Pokręciłam zrezygnowana głową. A jednak nie był zły.
Można się z nim dogadać. Po za tym jest łatwy w konstrukcji.
Odwróciłam głowę w stronę Itachiego. Ponoć są z
bratem jak dwie krople wody. Ta… chyba to stwierdził ślepy głupiec. Nie wiem
jak inni, ale jak dostrzegałam każdą różnicę. Byli zupełnie inni. Nie tylko
chodzi o charakter, lecz też wygląd. Czyżbym tylko ja to dostrzegała. Pamiętam
pierwsze misje. Nie wiadomo, kto kogo pilnował. On mnie, czy ja jego. To było
dość zabawne. Zwłaszcza podczas walki i nocnej straży. Gdy miałam obserwować
okolicę podczas ich wypoczynku, on pilnował mnie. Pamiętam zawsze się dziwił,
kiedy zwracałam mu uwagę, aby poszedł spać. Nie mógł się pogodzić z tym, że tak
łatwo go rozszyfrowywałam. Za to, on tego ze mną nie potrafił. Tragiczne były
pierwsze noce. Cały czas wisiał nade mną próbując złapać w chwili nieuwagi i
zobaczyć, co tak skrupulatnie ukrywam pod słonecznymi okularami. Lata praktyki.
Nigdy mu to nie wyjdzie. Orochimaru również próbował. I na tym poprzestał.
Jednak teraz relacje się bardziej unormowały. Chyba darował to sobie. Co mnie
osobiście uszczęśliwiło. Gdyż… No nie oszukujmy się, to Uchiha. Znalazłby
sposób na odkrycie tajemnicy.
*
Byłem u siebie w
domu. Stałem w drzwiach salonu. Na kanapie siedziała dziewczyna. Wszędzie
poznam te białe włosy.
— Nie powinieneś tutaj przychodzić Itachi.
— Dlaczego?
— Słuchaj ojca. Jeśli ci mówi, że nie możesz
się do mnie zbliżać, to wykonaj jego polecenie.
Podszedłem do
niej. Nie miała okularów. A oczy błyszczały czerwienią.
— Mówiłam, abyś się nie zbliżał.
Nie wiem, czemu
to zrobiłem, ale pochyliłem się nad nią blokując jej drogę ucieczki, przez
dłonie położone po obu stronach głowy.
— Teraz jesteś tylko moja — wyszeptałem
uśmiechając się w triumfie.
Wówczas otworzyłem oczy. Kropelki potu na czole.
Przyspieszony oddech. To był tylko sen. Odetchnąłem z ulgą.
— Nadal mnie
pilnujesz?
— Nie —
odparłem podchodząc do niej. — Dlaczego nigdy nie mówisz o sobie?
— A ty, coś
tak nagle wypalił? A niby, co chcesz wiedzieć?
— Gdzie się
urodziłaś? Gdzie przebywałaś zanim trafiłaś do Orochimaru?
— Konoha —
oznajmiła, a ja zamarłem.
— Mogę cię
znać?
— Nie sądzę.
Opuściłam wioskę w wieku czterech lat. A w sumie to zostałam porwana. Jesteś
starszy ode mnie o jakieś trzy. Więc nie sądzę, abyś mnie znał.
— A rodzicie?
Nie szukali cię?
— Nie mam
ich. Do Konohy trafiłam tylko, dlatego że znaleziono mnie w zgliszczach
jakiegoś domu. Cała wioska była wbita i zrujnowana. Shinobi z Konohy zabrali
mnie ze sobą.
— A kolor
oczu?
— Czerwony.
Czerwony? Jakim cudem? Nie znając jej, w moim śnie
miała taki kolor oczu. Musi kłamać. To widać. Zbyt dużo wie o mnie i klanie
Uchiha.
— Znałaś może
mojego ojca?
— Może,
kiedyś poznałam. Zdarzyło mi się trafić na policję.
Ślepy zaułek. Może po prostu ktoś ją kiedyś
przyprowadził do ojca. Skąd ten dziwny sen. Ona musi skrywać jakąś tajemnicę.
Coś wielkiego i naprawdę ważnego. Mam wrażenie, że wiąże się z klanem Uchiha.
Zbyt dużo o nich wie. A nie sądzę żeby była jakąś fanatyczką. Jak już to tylko
jednej osoby, a nie całej rodziny. Atari, co ty ukrywasz?
— Czemu tak
nagle mnie wypytujesz? Budzisz się od tak i wyskakujesz z tymi pytaniami.
— Bo nic o
tobie nie wiem.
— I nie
musisz wiedzieć.
*
Dotarliśmy do niewielkiego miasteczka. Tutaj
znajdował się nasz cel, którym był młody mężczyzna, szpieg Akatsuki. Niestety
nie wywiązał się ze swojej funkcji. Zdradził kilka małostkowych z reszta i tak
fałszywych informacji. Ale liczy się to, że tego dokonał. Trzeba go teraz
sprzątnąć. I to była nasza misja. Do miasta dotarliśmy późnym wieczorem. Nie
wiedzieliśmy gdzie go szukać, więc… Zakwaterowaliśmy się w hotelu. Poszukiwania
mieliśmy rozpocząć z samego rana.
W środku nocy zbudziło mnie dziwne uczycie. Cholera.
Musi się to zbliża. Akurat teraz. Jednak nie było już odwrotu. Zaczęło się.
Krzyknęłam, kiedy moje ciało wygięło się w nienaturalnym kształcie. Dostałam
ataku. Skórcze mięśni na całym ciele. Wykręcało mi ręce, nogi, tułów w dziwnych
konwulsjach. Rzucało po całym łóżku. Skórcze tak silne, że mogłyby łamać kości.
Za wszelką cenę musiałam utrzymać zamknięte oczy. Moje krzyki zbudził resztę.
Musiało to z ich perspektywy dziwnie wyglądać. Jakbym była opętana.
— Itachi, co
się dzieje? — słyszałam słowa Kisame.
— Atari, co
się dzieje? — zapytał łapiąc za ramiona. Tylko nie to. Mój kręgosłup wygiął się
niemal w idealny trójkąt. Miejsce gdzie jego dłonie dotykały mojej skóry,
piekło. Jakby paliło się żywym ogniem. Do tego ból wbijanych igieł. Tysiące
małych cienkich szpilek, które zatapiały się po sam koniec w głębi ciała. Z
trudem udało mi się odepchnąć Itachiego. Wówczas dobiegał koniec. Niewidzialna
siła uniosła mnie wysoko nad łóżkiem. Kręgosłup znów nienaturalnie wygięty.
Brak czucia w ciele. Z moich ust dobył się męski głos.
— To, co
rozdzielone musi się zjednoczyć. To, co rozdzielone musi się zjednoczyć. To, co
rozdzielone musi się zjednoczyć. Akayoru bez Yoki nie ma prawa żyć. Akayoru bez
Yoki nie ma prawa żyć. Akayoru bez Yoki nie ma prawa żyć.
Następnie ta sama siła miotnęła mną o stronę
przeciwległej ściany. Zderzenie byłoby bolesne gdyby nie Kisame, który mnie
złapał nim w nią uderzyłam. Koniec. Głęboko oddychałam podpierając się ściany.
Starałam się utrzymać równowagę. I przywrócić naturalne tępo serca i zwolnić
oddech. Osunęłam się na kolana. Nie miała siły.
— Atari,
dobrze się czujesz? — zapytał Kisame kucając obok. Położył mi dłoń na ramieniu.
Natychmiast ją strąciłam.
— Nic mi nie
jest.
— Widzimy, co
innego — odparł Itachi. Zobaczyłam przez zamknięte oczy przesuwający się cień.
To zapewne on.
— Nie
podchodź! Nic mi nie jest.
Zebrałam w sobie wystarczająco dużo siły by się
podnieść.
— Wracajcie
do łóżka — rzekła, po czym wyskoczyłam przez okno, uprzednio je otwierając.
Musiałam się od nich oddalić.
Byłam sama. Mogłam spokojnie mieć otwarte oczy.
Siedziałam na murku przed fontanną. Plac pusty. Nikogo nie ma. Zegar na ratuszu
wskazywał kilka minut po drugiej. Cisza, spokój i chłód. Otuliłam nogi
ramionami kładąc na nich głowę. Wszystko nadal mnie bolało. Jednak musiałam
stamtąd wyjść. Te dwa zdania odbijał się echem w głowie. Przeklęte słowa.
Należały do niego, do osoby, która skazała mnie na te nieszczęsne życie
związane z nimi. Wiedziałam, że będę miała ataki. To było nieuniknione. Po tym
jak pozbyłam się Yokiego i zerwałam stosunki. Cena za pozorną swobodę. Czy jest
ona tego warta? Zaczynam w to wątpić. Ale… Nie ma powrotu. Mosty zawalone.
Odbudowanie ich jest niemożliwe.
Usłyszałam kroki. Natychmiast zamknęłam oczy. Musiał
to zrobić? Poczułam jak narzuca mi na ramiona płaszcz.
— Noc jest
dzisiaj wyjątkowo chłodna.
— Jak mnie
znalazłeś?
— Śladami
krwi. Zraniłaś się w stopę.
Przede mną siedział Itachi. Musiał to zrobić? Akurat
Uchihy nie chciałam tutaj. I jeszcze ten płaszcz. Cały przesiąknięty jego
zapachem. Wolę być chora. Zrzuciłam go.
— Nie zdejmuj
go, bo się przeziębisz. Jesteś w szortach i bluzce na ramiączkach. To
nieodpowiedni strój na nocne przechadzki — rzekł zakładając mi go z powrotem.
Miał rację. Byłam lekko ubrana. Tym razem się już nie sprzeciwiałam. Pozwoliłam
by otulił szczelnie materiałem.
— Powiedź, co
to było? Wyglądałaś jakby cię coś opętało — Czułam jak siedzi blisko, jak
wpatruje się mi w powieki. Milczałam. Nie mógł znać odpowiedzi. A ja jej nie
udzielę. Musiałbym wówczas ujawnić wszystko. A nie chce znów należeć do Uchihy.
— Cholera —
mruknęłam czując ciepłą substancję cieknącą z oczu. Przyłożyłam dłoń do
policzka chcąc ją zetrzeć. Lecz powstrzymał mnie Itachi.
— Tylko
rozmażesz.
Usłyszałam dźwięk darcia materiału, po czym poczułam
wilgotną szmatkę na policzku.
*
Ścierałem jej z twarzy strużki krwi. Starałem się
być delikatny i dokładny, aby nie pozostawić rozmazanych śladów. Chociaż nie
trudno byłoby je zauważyć na tej jasnej karnacji. Atari miała alabastrową
skórę. Jednak nie wyglądała upiornie czy nienaturalnie. Wręcz przeciwnie.
Uzupełniała się z jej białymi włosami. Ciekawy byłem, jakie ma oczy. Te ciemne
okulary przeciwsłoneczne wyglądały dość dziwnie na jej twarzy. Tak
nienaturalnie i sztucznie. Ale nie zdejmowała ich. A nawet, jeśli to zawsze
zamykała powieki. Ukrywając oczy, jakby to był największy sekret świata. I
takie odnosiłem wrażenie. Była niezwykle tajemnicza. Nic o sobie nie mówiła.
Schowałem skrawek materiału do kieszeni. Po krwi nie
było śladu.
— Dlaczego
tutaj przyszedłeś? — zapytałam swoim melodyjnym głosem. Zamilkłem. Co miałbym
niby jej powiedzieć? Nie wiem, dlaczego za nią poszedłem. Coś mnie do niej
ciągnie. Chciałbym poznać jej sekret, który tak dokładnie strzeże. Chciałbym
wiedzieć o niej wszystko. Ale, dlaczego ona mnie tak interesuje? Na te pytanie
sam nie umiem odpowiedzieć. Milczałem, czekając na jej kolejne słowa.
— Dlaczego tu
jesteś skoro nic cię nie obchodzę?
Milczałem, bo znów nie znałem odpowiedzi.
— Czyżbym cię
obchodziła? — zapytała z nutka wahania i lęku? Tak, wyczułem strach.
— Nie —
odparłem niezbyt przekonany swoją odpowiedzią.
— To dobrze.
Nie ma nic gorszego niż więzy między osobami z drużyny. Jesteśmy tylko tymczasową
grupą utworzoną z obcych sobie ludzi. I tak ma pozostać.
Miała rację, jednak… Coś mnie do niej ciągnie. Co?
Nie mam pojęcia. Lecz czy płytka metalu wie, co ją przyciąga do magnesu? Śmiem
twierdzić, że nie.
— Pokażesz mi
kiedyś, co tak skrywasz? — zapytałem. A raczej nagle wypaliłem. Zawsze jestem
oponowany, chłodny i zdystansowany do otoczenia. Ale przy niej nie. Budzą się
te ukryte oraz zakurzone uczucia, których musiałem się wyzbyć po tamten nocy.
— Tobie
Uchiha, nigdy.
— Czemu
ciągle do mnie mówisz nazwiskiem?
— A co? Nie
jesteś dumny z bycia członkiem, jednym z ostatnim tego jakże wspaniałego klanu?
— zapytała a w jej głosie wyczułem nutkę drwiny, gdy wspominała o wspaniały.
Czyżby miała do mojej rodziny urazę? Może klan Uchiha wyrządził jej kiedyś
jakąś krzywdę?
— Nie możesz
mówić mi po imieniu?
— Aż tak
bardzo tego chcesz? I-ta-chi — rzekła sylabizując moje imię. Lubiłem, gdy je
mówiła. Robiła to wówczas z ciepłym uczuciem. Nie jak w przypadku nazwiska.
Uchiha. Wymawiała z pewną nienawiścią, chłodem w głosie.
— Chodź
powinnaś się wyspać. Jutro znajdziemy tego mężczyznę i wracamy do kryjówki.
— Idź sam.
Chcę tu jeszcze posiedzieć.
— Chodź,
przeziębisz się — rzekłem biorąc dziewczynę na ręce.
— Co ty
robisz?
— Masz
skaleczoną stopę.
Zobaczyłem jak je policzki oblewa róż. Była
strasznie lekka. A może to mi się taka wydawała. Miałem wrażenie, że trzymam
dwie książki, nie dziewczynę. Dziwne uczucie. Przez całą drogę, co chwile
patrzyłem na jej policzki. Trudno było ukryć na tym alabastrze nawet
najdrobniejszy róż. A nie łatwo wywołać rumieńce na jej policzkach.
Kiedy znaleźliśmy się w pokoju zaniosłem ją do
łazienki. Tak jak myślałem. Kisame spał już jak zabity. Ten to miał twardy sen.
Zabrałem potrzebne rzeczy i powróciłem do dziewczyny.
— Proszę —
rzekłem nakładając jej na nos okulary.
— Dlaczego,
to zrobiłeś? — zapytała szczerze zdziwiona.
— Inaczej nie
spojrzysz na mnie — odparłem lekko się uśmiechając. Dziwne. Zawsze jakoś
potrafiła wywołać u mnie ten jakże dawno zapomniany gest. Jej róż na policzkach
stał się intensywniejszy. Ukląkłem przed nią, aby mieć łatwy dostęp do rany na
stopie. Ostrożnie wyjmowałem odłamki szkła. Było to trudne, gdyż tkwiły
głęboko. Tak feralnie zeskoczyć z okna, prosto na potłuczoną butelkę. Jej syk
uświadamiał mnie, że moja ostrożność nie jej zbyt dobra. Po zakończeniu
operacji zmieszana dziewczyna wydukała krótkie „dziękuję”. Wziąłem ją znów na
ręce.
— Co robisz?!
Mogę już dojść do łóżka.
— Nie
przemęczaj się — odparłem zanosząc ją na łóżko. Zrobiłem to chyba tylko po to,
aby zobaczyć tym razem purpurę na policzkach. Nie umiałem powstrzymać uśmiechu.
— Dobranoc.
— Ta…
dobranoc.
*
Itachi odszedł wracając do swojego łóżka. Zwinęłam
się w kłębek zdejmując okulary.
Od wielu lat nikt tak o mnie nie dbał. Zawsze byłam
traktowana jak chodząca broń. Nic więcej. Uważano, że nie posiadam uczuć, więc,
po co mi je okazywać. Katana to przedmiot, broń. Nie należy się nad nią
rozczulać. Oczywiście zadbać, by się nie zniszczyła, ale to wszystko. Jedynie
on miał inne do tego podejście. Traktował mnie jak człowieka, co było dziwne.
Byłam jego przyjacielem. Do czasu. Chyba przyjaźń damsko męska nie istnieje. I
to było tego przykładem. Zakochał się. A co najbardziej zdumiewające we mnie.
Pamiętam, jaki wywiązał się konflikt. Natychmiast nas rozdzielono. Przecież to
niedorzeczne mnie kochać. Został za to wyrzucony z wioski i klanu. A jego chęć
odzyskania reputacji nie powiodła się. Przegrał.
Mój będzie pierwszy xDD
OdpowiedzUsuńNie ma niczego gorszego od niespełnionej miłości. Niedługo zaczną się wakacje, a mi wciąż przychodzi na myśl sonet " Do trupa". Człowiek nieszczęśliwie zakochany i jego przemyślenia, ale kto powiedział, że Itachi jest tu tragicznym bohaterem?? Koniec moich przemyśleń. Tak naprawdę chciałam napisać, że oni : Itachi i Atari pasują do siebie idealnie, co więcej mają wspólną przeszłość, no i niestety muszą przeboleć to co dla nich szykujesz, ale będą razem, prawda?? :D Jestem ciekawa co się dzieje u Sasuke i Naruto, hehe. Jak weszłam wczoraj na twojego bloga i zobaczyłam długość notki to się chwyciłam za głowę i powiedziałam WOW. W końcu zbliżają się wakacje ;]Jakbym miała wybrać mój ulubiony moment w tym rozdziale to wybrałabym opętanie. Sama nie wiem dlaczego. Po prostu kocham to : wszelkie proroctwa i przejmowanie kontroli nad czyimś ciałem. W opowiadaniach sprawia to, że przechodzą mi ciarki po plecach, a później nie mogę spać. Leżę sobie i boję się, że mnie też coś opęta - naprawdę z ręką na sercu. Chyba za dużo filmów się naoglądałam "Klątwa" Osobiście polecam ;D Japoński horror trwający półtorej godziny. Polecam również drugą część ;] A ja się tak tutaj rozpisuje, czuję się jak u siebie, a pasowałoby coś naskrobać. Powiem ci, że rozdział jest wystarczająco długi, by go opublikować, ale nieskończony. Wszystko przez moment walki Shiro z Sasuke. Aha mam dla was jeszcze wymyśloną zabawę xD Tak czy siak, boję się ją spieprzyć, ale dość omnie. Napiszę jeszcze o moim odkryciu i się żegnam. "Atari" - jeżeli zamienię literkę "t" na "k" to wyjdzie... "Akari" Świetne, co nie?? Życzę dużo weny i czytelników ;] Papatki :*
Ech... i co ja mam tu napisać?! Mamusia się już wszystkim zajęła xd. Mogłabym tylko wszystko potwierdzić ^^ Mnie również zaskoczyła długość notki, chyba wakacje robią swoje, bo -jak widać- u mnie jest to samo ;*
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle, to spytam jeszcze raz: Atari i Tachi będą razem, prawda? Prawda?! NIe mogę się doczekać, aż Itachi weźmie się do roboty xD.
No i właśnie, co z Sasuke? Bo w końcu opo jest o Uchiha, więc też o nim, ne? Może skusisz się na jakiś epizodzik o nim i Naru?? ^^ Byłoby super :3
No to chyba tyle ode mnie, papatki:D
A! No tak! Klasycznie: życzę weny i duuużo czasu :D Na pisanie, oczywiście ^^
Zapraszam cię na nowy rozdział pt "Odkryte karty" Myślę, że większość rzeczy została w nim wyjaśniona i, że będzie ci się go przyjemnie czytało xD Nie mylisz się, prawie zbliżamy się do końcówki, lecz nie wiem w ilu rozdziałach ujmę pozostałą część. Teraz mam więcej czasu i staram się pisać rozdziały dłuższe xDD A kiedy pojawi się coś u ciebie?? A jak tam kontynuacja poprzedniego?? Oglądałaś wczoraj finał?? Normalnie Hiszpania rozgromiła Włochy, a miałam cichą nadzieję, że zakończą ten finał chociaż z jednym golem ( A tak naprawdę to ja liczyłam na karne ;] ) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń