Gratulacje dla Zaćmienia jestem dla niej jak otwarte
księga. Przejrzała mnie an wylot. Zdaje sobie sprawę, że prolog wprowadził
chaos. Wszystko będzie wyjaśnione, a przynajmniej, o co chodziło w prologu za
kilka notek. Nie mówię, że w następnej, ale może jeszcze następnej. Spokojnie,
wytłumaczę na pewno. Co do poprzedniego opowiadania. To planuje zrobić druga
część, bo też jestem do niego przywiązana. Jednak ze względu na to, że utknęłam
w martwym punkcie, którego nie umiem rozwiązać od bardzo dawna, zajęłam się tym
opowiadaniem. Na pewno zrobię kontynuację jak skończę tą historię, ale istnieje
prawdopodobieństwo, że zacznę wcześnie. Np. w połowie tego opowiadania. Czy
będzie ono robione na tym blogu, czy na osobnym? Tego jeszcze nie wiem.
Najpierw muszę uporać się z zarysem fabuły. No to już nie przynudzam. Zapraszam
do czytania Dziękuję za komentarze. I życzę miłej lektury. Pozdrawiam.
P.S Przepraszam, że znów krótko, ale obiecuję, że za
dwa, trzy dni dodam coś dłuższego.
___________________________________________________________________
Zaszłam do tyłu mężczyznę pogrążonego nad blatem
pełnym najróżniejszych zlewek z dziwnymi, kolorowymi substancjami. Aż
podskoczył ze strachu, kiedy przyłożyłam my skalpel, wcześniej zabrany ze
stołu, do gardła.
— Poruszasz się niczym wąż. Nawet cię nie
wyczułem — odparł.
— Lata praktyki. Ale nie przyszłam się
przechwalać umiejętnościami. Chcę dobić interesu.
— Interes tylko ze mną? Pan Orochimaru wie o
tym?
— Orochimaru nie o wszystkim musi wiedzieć.
— Słucham, czego możesz chcieć ode mnie?
— Orochimaru będzie lada chwila musiał zmienić
ciało. Nieprawdaż? — zapytałam przechadzając się wzdłuż stołu i oglądając jego
zawartość. Kabuto milczał, ale i tak znałam odpowiedź. — Nie jest to rzeczą
zbyt ściśle tajną, że ja mam być nowym pojemnikiem. Jednak, tak jakoś nie mam
na to ochoty.
— Chcesz zwiać? — bardziej stwierdził, niż
zapytał.
— To chyba oczywiste.
— I chcesz, abym cię nie wydał?
— Nie. Chcę abyś mi zapewnił dostęp do Akatsuki.
— A niby jak?
— Nie udawaj. Wiem, że jesteś dla nich ich
szpiegiem. Masz dziewięć dni, aby zapewnić ich, że potrzebują mnie w szeregach.
Dziewiątego dnia, jeśli Akatsuki nie pojawi się w Dolinie Końca. Ja tu powrócę.
— A co mam niby dostać w zamian?
— Pewność, że twój pan przeżyje moją ucieczkę.
— Pan Orochimaru jest potężny. Pokona ciebie w
walce.
— Eh… Kabuto, Kabuto. Naprawdę chcesz się
bawić w te kłamstewka? Doskonale wiesz, że Orochimaru nie jest w stanie ze mną
wygrać. Zdajesz sobie sprawę, że jeszcze nie pokazałam, na co mnie stać.
— A Sasuke? Nie obchodzi cię. Tak kręciłaś się
wokół niego?
— Jego chcę go tylko wypróbować. Dzisiaj w
nocy znikam. Zanim to zrobię, spotkam Sasuke i wówczas sprawdzę ile jest wart.
Nie martw się. Przeżyje to. Chcę tylko, aby Orochimaru tego nie widział.
— I żeby nie odkrył, co skrywają twoje okulary?
— Dokładnie.
— Po co ci Akatsuki? Dlaczego się nimi
zainteresowałaś?
— A tego się już nie dowiesz.
— I tak to odkryję, prędzej czy później —
wyszeptał do siebie. Jednak nie wiedział, że obserwuję go w odbiciu zlewki.
Odczytałam słowa z ruchu warg.
— Zawieramy umowę? — zapytałam odwracając się
do niego przodem i wyciągając rękę.
— Zawieramy — rzekł ściskając ją.
— W takim razie żegnam — rzuciłam i niczym
cień ulotniłam się z laboratorium.
Siedziałam na głowie Hishiramy Senju i spoglądałam
na posąg Madary. Uśmiechałam się do siebie na wspomnienia dawnych lat.
Momentów, które mimo panującej walki, były dobre. Miła część mojej jakże
ponurej przeszłości. Malującej się w szarości i czerwieni. Eh… Westchnęłam
kładąc się na zimnej skale. Błękit nieba. Pierzaste chmury. Dla niektórych
przyjemny widok. Mnie drażnił. Chciałbym się stąd ruszyć. Nie miałam ochoty na
przypominanie sobie dawnych dni. Jednak nie mogłam opuścić tego miejsca. Minęło
dziewięć dni. Oby Kabuto wywiązał się z umowy. Prychnęłam śmiechem na
wspomnienie walki z Sasuke. Wyraz jego twarzy, kiedy pokazałam mu te prawdziwe
zdolności. I on się śmie podawać za kogoś, kto ma zabić Itachiego. Wydawało mi
się to żałosne. O ile plotki o starszym bracie są autentyczne. Ale… przekonam
się. I to już lada moment.
— Ciekawe, co im Kabuto nagadał? —zapytałam
się głośno. — Mogliśmy to ustalić. Teraz nie wiem, czy ma wykazywać jakiś opór
— Spojrzałam na Madarę. — Denerwujesz mnie — rzuciłam w jego stronę. Podeszłam
do krawędzi posągu i… skoczyłam w dół wodospadu. Swobodnie spadałam, ciesząc
się wilgotnym i chłodnym podmuchem wiatru. Tuż nad wodą zrobiłam fikołka i
gładko wylądowałam na tafli.
— Widowiskowy lot.
Podniosłam głowę do góry, podnosząc się jednocześnie
z kucek. Przede mną na jakimś dziwnym białym ptaku stał mężczyzna. Długie blond
włosy, niebieskie oczy, płaszcz Akatsuki. A jednak Kabuto się wywiązał z
obietnicy.
— Ty musisz być zapewne naszym nowym członkiem.
— Skąd ta pewność?
— Z faktu, że albo Akatsuki, albo śmierć.
— Oj nie łatwy wybór. A w ogóle skąd myśl, że
nadaję się do was?
— Rekrutacja Lidera jest bardzo surowa. Jeśli
ją przeszłaś. To się nadajesz.
— A nie powinieneś najpierw przetestować moich
umiejętności?
— Nie musimy. Mamy cię tylko dostarczyć w
wyznaczone miejsce.
— My?
Podróż była długa i nużąca. Ciągłe iście i sprzeczki
Deidary z Sasori o sztukę. Naprawdę nuda. Lecz w końcu dotarliśmy. Zostałam
oprowadzona przez blondyna po kryjówce Akatsuki. Za wiele do oglądani to nie
było. Poczułam się jak u Orochimaru. Długie ciemne podziemne korytarze. Z
resztą i tak nie będę tu często przebywać. Misje. Misje. I jeszcze raz misje. Czekałam
tylko na ten jeden moment. Przydzielenie mnie do drużyny. Jak na moje życzenie
trafiłam do Itachiego i Kisame. Na to czekałam. Właśnie dostaliśmy pierwsze
wspólne zlecenie. Przy okazji miałam ich dopiero poznać.
— Nazywam się Atari. Chociaż często mówią na
mnie Akayoru.
Obserwowałam reakcję Itachiego. Uparcie wpatrywałam
się w te czarne puste oczy. I nic. Żadnej odezwy z jego stron. Nawet nie drgnął
na dźwięk tego imienia. Uśmiechnęłam się szeroko. Bo na to liczyłam. Nie
chciałam, aby znał ten przykry sekret klanu Uchiha. A raczej bardziej nie
chciałabym by wiedział o mnie. Ojciec nic mu nie powiedział. Itachi nie wie.
Sasuke również. Ostatni członkowie klanu nie mają pojęcia, kim jestem. Cieszyć
się? Czy nie? W końcu jestem wolna. Uniezależniłam się od klanu.
Oj, masz mnie w garści, masz :) Mamusia wie, co mówi ;)
OdpowiedzUsuńWidzę, że zaczynasz się rozkręcać. Tylko na to czekałam - na akcję.
Faktycznie, wiele tego nie ma, ale bardzo dużo wyjaśnia, mimo, że na pierwszy rzut oka tego nie widać. Nie wyjawiłaś wszystkiego, a to bardzo dobrze :) Lubię tą nutkę tajemniczości :D
Jedyne, co mogę tu napisać ( i na co mam siłę;) to:
Czekam na kolejny rozdział!!!
Pozdrowienia i życzę duuużo weny.
Szybko się ukazał ten rozdział xD Masz ode mnie kolejnego plusa xD
OdpowiedzUsuńBardzo sympatyczna bohaterka. Silny charakterek, ale też na początku jest jakby stłumiona, w sumie się nie dziwię, jest jakby uzależniona od decyzji klanu Uchiha. Dopiero pod koniec zaczyna rozwijać skrzydła, ale z tym charakterkiem to da szkoły Akatsuki. Jest trudna, jeżeli chodzi o zrozumienie jej ;D Ciekawa jestem jakie dziwne rzeczy się z tego porobią ;] Nurtuje mnie tylko jedno pytanie. Ile oni mają lat?? Mogę strzelać?? Zakładam, że to jest przed odejściem Sasuke z wioski xD A właściwie to oni się znają tak przynajmniej z widzenia?? Za dużo pytań. Kabuto - zdrajca. W anime on zawsze mi wyglądał na zdrajcę, chociaż przyznam się jak pierwszy raz oglądałam to w życiu bym go o to nie podejrzewała. To chyba, przez te okulary ;] Aż mnie ciarki przechodzą, jak czytam o klanie Uchiha, brrr ;D Następna część i tak mnie nie nasyci xD Ale pisz i wstawiaj ją szybko xDDDDDD
Cieszę się z mysli o nastepnej części, a właściwie nie zdziwiłabym się jakby i w tym opowiadaniu pojawiła się Shirasu i jej brat, hehe ;] U mnie nowa notka się piszę, razem z innymi, nie związanymi z Dziedzictwem, ale to szczegół ;D Już się niecierpliwie na następny rozdział, który pewnie się tak samo szybko pojawi, a może będzie dłuższy ;D Papatki