sobota, 9 czerwca 2012

01. Prolog


Dziewczyna wyczuł niebezpieczeństwo, więc natychmiast się obudziła. Gdy tylko odwróciła głowę w stronę okna ujrzała jak blask księżyca odbija się w stali. Szybki unik. Intruz nie trafił. Rozpruł poduszkę. Dojrzała ciemne pióra wirujące w powietrzu. Złapała za kunai leżący na stole. W ostatniej chwili, bo sekundę później po nim zostały tylko kawałki drewna. Włamywacz sprawiał wrażenie jakby dobrze znał ten pokój. Spróbowała się jemu przyjrzeć. Jednak blask księżyca padający za lekko uchylonych zasłon niewiele dawał. Sądząc po kształtach to była kobieta. Nie czekając na jej atak ruszyła do dzieła. Bronie zwarły się w szczęku stali. Walka nie była trudna. Zważywszy na to, że bez trudu potrafiła przewidzieć jej ruchy. Nawet w tych ciemnościach. I mimo tego, że była dobrym shinobim. Dlatego po pięciu minutach kobieta leżała martwa. Zapaliła światło. Postać była ubrana w całości na czarno. A na głowie spoczywała kominiarka. Nie było ochraniacza. Podeszła do niej. Jednak zamarła, kiedy zdjęła nakrycie głowy.
 — O nie!
Tylko tyle zdążyła wypowiedzieć, bo drzwi pokoju stanęły otworem. W progu był mężczyzna. Krótkie czarne włosy i onyksowe oczy, ochraniacz Konohy na czole, strój policji.
 — Właśnie wróciłem i usłyszałem hałasy. Coś się stało?
Jednak, kiedy zobaczył kobietę zamarł.
 — COŻEŚ TY ZROBIŁA!!?? — wydarł się najgłośniej jak potrafił. Podbiegł do martwego ciała swojej żony. Nie wiedząc, czemu sprawdzał czy aby na pewno umarła. Cóż dziwne by było gdyby nie. W końcu ma kunai w punkcie witalny. Z oczu mężczyzny pociekły łzy.
 — Ty! To wszystko twoja winna!! Zawsze wszystko niszczyłaś!! Nie wiem nawet, jakim prawem należysz do tego klanu!! Ty tylko go likwidujesz! Ale to się teraz skończy. Zapłacisz mi!! ZA WSZSYTKO!!!
W tej chwili złapał za katanę leżącą u boku żony i zaatakował dziewczynę. Ta tylko uskoczyła. Nie chciała z nim walczyć. Dlatego wyskoczyła przez okno na ulicę.
 — ZABIJĘ CIĘ!!! — krzyczał. Jego głos i harmider jak robił próbując trafić dziewczynę obudziły sąsiadów.
 — Co tu się dzieje? — zapytał mężczyzna wychodzący z największego i najładniejszego domu przy ulicy. Zatrzymała się przed nim, lekko kłaniając.
 — Wynikły pewne komplikacje. Wszystko wytłumaczę tylko trzeba go unieruchomić.
 — Mam cię!!!
Mężczyzna zamachnął się bardzo celnie. Dziewczyna tylko na niego spojrzała a czarnowłosy został jakąś niewidzialną siłą odepchnięty na bardzo dużą odległość. Nim się pozbierał grupka osób ubranych w strój policji otoczyła go. Jeden z nich uderzył mężczyznę w kark. Ten zemdlał. Reszta zabrała jego ciało.
 — Wejdź do środka.
 — Fugaku, co się dzieje? — zapytała kobieta, gdy tylko przekroczyli próg.
 — Nic takiego. Zabierz Itachiego na górę — rzekł widząc siedmioletniego chłopca schodzącego po schodach. Udali się do salonu. Tam została przepytana odnośnie dzisiejszego wydarzenia. Fugaku ustalił, że resztę nocy spędzi tutaj a rano zostanie zwołana narada. Wówczas podejmie się jakieś kroki odnośnie Kaoru mężczyzny, który ją zaatakował.

Właśnie odbywało się zebranie rady klanu Uchiha. Uczestnicy siedzieli wokół okrągłego stołu. Przed wielkim sztandarem ze znakiem rodu zasiadała głowa rodziny — Fugaku. Dziewczyna stała w cieniu przysłuchując się obradą.
 — Co zrobimy z Kaoru?
 — Nie da się go uspokoić. Żąda jej krwi.
 — Ona jest niebezpieczna.
 — Brakuje nam silnych shinobi, którzy by okiełznali jej moce.
 — Kto ma być następny po Kaoru?
 — Ona jest klątwą naszego klanu. Uważam, że trzeba się jej pozbyć.
 — Nie Denaru. Ona jest nam potrzebna — rzekł Fugaku.
 — Ale niszczy wszelkie więzi.
 — Znajdź silnego shinobi, który nie chce mieć przyjaciół ani rodzinny.
 — A Itachi?
 — Neradum. Itachi ma ledwie siedem lat. Jest za młody, aby przyjąć na siebie jej ciężar. Dopiero będzie gotowy mając dwadzieścia lat.
 — A Itachi nie miał zostać twoim następcą?
 — Postanowiliśmy, że nim zostanie Sasuke — odparł Fugaku.
 — Ale co z nią zrobimy?
Kobieta nie miała ich dłużej słuchać. Postanowiła nie być więcej ciężarem. Nie chciała przeżywać na nowo incydentów z Kaoru. Poczeka. Niech znajdą godnego następcę. A do tej pory, ona się ulotni. Wyszła z sali. Odnalazła mężczyznę. Kaoru nawet się nie zorientował. Zastał zabity. Następnie po cichu i niepostrzeżenie opuściła mury Konohy. Udając się hen w świat. Miała dosyć Uchihy. Jednak wiedziała, że będzie musiała powrócić. Ale nie teraz. Obecnie była wolna. Yoki nie żyje, czyli pakt został zerwany.


___________________________________________________________________

Notka trochę krótka, bo mam mało czasu. Przepraszam za błędy, ale nie miałam, kiedy je sprawdzić. Mam nadzieję, że szybko i w najbliższym czasie udam mi się napisać coś dłuższego. Pozdrawiam

2 komentarze:

  1. Witam Cię, kochana moja xD.
    Skoro już się uparłam, że będę twoją zmorą, to mogę się brać do roboty :D. Mam nadzieję, że jakoś to przeżyjesz i się do mnie nie zrazisz.
    Mam tylko pytanie na początek. Dopiero zaczynasz pisanie? Z komentarzy Zaćmienia wnioskuję, że już trochę się rozeznałaś :).
    Błędów nie ma wiele, jakoś nie zwróciłam na nie większej uwagi. Bardziej bym się przyczepiła chaosu, jaki panuje w tym prologu. Szczerze mówiąc, mało z tego zrozumiałam, ale to może tylko ja:). Czasami mnie przyćmiewa xD.
    Z początku w ogóle nie wiedziałam, która z tych kobiet zginęła, a męża tej zmarłej, wzięłam za Sasuke =.=. A tak na marginesie... Na dziewczynę napada włamywaczka, właścicielka domu ją zabija i zdemaskowywuje. Potem, do domu dziewczyny wpada facet, który wita właścicielkę i okazuje się mężem włamywaczki?!?
    Sorry, może to ja namieszałam, ale tak odebrałam ten początek. Reszta też, niezbyt zrozumiała.
    "Dziewczyna wyczuł niebezpieczeństwo, więc natychmiast się obudziła."
    Hmmm... Jakoś mi to nie leży. Sama z siebie się obudziła? Raczej obudził ją niepokój, ne?
    To tyle ode mnie, teraz czekać na Zaćmionko - moją kochaaaną mamusię! ^^.
    Pozdrawiam i życzę duuuużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sama świadomość, że prolog się pojawił sprawia ogromną radość ;D Miałam napisać komentarz wczoraj, ale nie zdążyłam, więc teraz spróbuje nadrobić tą zaległość.
    Prolog był krótki, ale właściwie spełnił swoje zadanie, wprowadzając nam zalążek historii, która będzie w przyszłych rozdziałach nas zaskakiwać. Ja już to czuje xD W poprzednim opowiadaniu robiłaś takie numery, to pewnie w tym bez tego się nie obejdzie. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że równie dobrze możesz się nie starać, a jednak ten efekt ci wyjdzie ;] Prolog wydaje się taki niepozorny, a już wprowadza nas w klimat opowiadania, które nabierze brzmienia fascynującego. Już pomysł, że będzie przedstawiał losy klanu Uchiha, nadaje mu drapieżnego i zdystansowanego charakteru. Będzie poprostu jak klan Uchiha, pełne zagadek i niedomówień, czy się mi wydaje? Ja je właśnie tak odbieram ;] Dziewczyna, która jest klątwą, albo ktoś rzucił na nią klątwę - kojarzy mi się z tym pewien horror pt "Klątwa" Oglądałam tylko dwie części, bo trzeciej nie zdobyłam xD Jeżeli chodzi o prolog, jest trochę namieszane... to celowe, prawda?? Osoby mają z pozoru nie być tym kim są, prawda?? Jeżeli zgadłam, to ten efekt ci wyszedł wspaniale :D Teraz to masz wakacje, więc spodziewam się, że następny rozdział odsłoni nam więcej i......... będzie szybciej xD Aha, co będzie z poprzednim opowiadaniem?? Przywiązałam się do niego bardzo, przeniesiesz go na tego bloga, czy może masz inne zamiary?? Pozdrawiam i czuwam, i niech cię wena nie opuści xD Może na blogspocie więcej komentarzy się będzie pojawiać ;D Popatrz, moją córunię już masz w garści xDDD

    OdpowiedzUsuń